Kultura

Jak milczeć

Nie wiem, czym jest dymanie do roboty za dwa koła brutto, kim jest małostkowy kierownik i tępi współpracownicy.

Literaturą zajmuję się zawodowo od dekady. Prócz sześciu powieści napisałem kilka tysięcy tekstów publicystycznych, udzieliłem mnóstwa wywiadów, prowadzę program w telewizji publicznej i szwendam się po innych telewizjach. Jak dotąd udało mi się nie wypowiedzieć ani zdania na tematy uważane powszechnie za istotne.

Nikt nie wie, co sądzę na temat aborcji, praw mniejszości seksualnych bądź jakichkolwiek innych, o Kaczyńskim, o Tusku i kwitach na Wałęsę. Moja opinia na temat roli Kościoła w Polsce, reformie edukacji, 500 plus, podnoszeniu podatków i smogu dławiącego metropolie naszego wspaniałego kraju pozostaje nieznana, choć przecież istnieje. Lubię myśleć o niej jak o numerku z rękawkiem. Jestem z siebie zadowolony w tym względzie i zamierzam utrzymać ten stan rzeczy. Będę milczał jak cegła. Zmuszony do mówienia, splunę własnym językiem pod stopy tyrana, wzorem wielkiego Zenona z Elei.

Większość artystów uważa inaczej i chętnie wypowiada się na tematy wyżej wymienione. Dziwię im się bardzo, a trochę się z nich podśmiewam. Śmiech i zdziwienie nie znają przynależności politycznej.

Milczę, ponieważ nie mam wiedzy eksperckiej na temat zarządzania państwem, ekonomii, polityki i innych dziedzin, na których większość artystów zna się jak świnia na gwiazdach. Moje zdanie w tych sprawach będzie jedynie mniemaniem amatora. Tymczasem i beze mnie w Polsce mamy intelektualnej amatorszczyzny po kokardki. Oczywiście znam się na bardzo wielu rzeczach: na kinie, literaturze, na grach wideo i muzyce metalowej, na nosorożcach, borsukach i pawianach, a także na piciu z gwinta i wymachiwaniu kulasami. Żaden z tych tematów nie uchodzi za istotny. Więcej nawet, przeczuwam, że większość z nich interesuje głównie mnie.

Wypowiedź na tematy istotne byłaby więc nadużyciem autorytetu.

Polityka 10.2017 (3101) z dnia 07.03.2017; Kultura; s. 81
Reklama