Dyrektor wrocławskiego Teatru Polskiego zdjął z afisza siedem spektakli. Czy to zemsta?
Cezary Morawski, od września dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, jednego dnia wycofał z repertuaru sceny siedem spektakli. Decyzja nie byłaby tak szokująca, gdyby nie kontekst sporu dyrektora z połową zespołu aktorskiego i sposób, w jaki spektakle zostały zdjęte.
Znikną spektakle Lupy, Garbaczewskiego, Świątka i inne
Dla „Tęczowej Trybuny 2012” duetu Strzępka-Demirski, „Poczekalni.0” w reż. Krystiana Lupy, „Blanche i Marie” w reż. Cezarego Ibera, „Szosy Wołokołamskiej” w reż. Barbary Wysockiej, „Kronosu” w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego, „Kliniken” w reż. Łukasza Twarkowskiego i „Mitologii” w reż. Pawła Świątka decyzja dyrektora Morawskiego oznacza koniec istnienia. Scenografie, po przejrzeniu i pozostawieniu rzeczy przydatnych do kolejnych produkcji, zostaną zniszczone, by zrobić miejsce w magazynach dla nowych.
Zdejmowanie z afisza spektakli długo granych („Szosa” od 2010 r., spektakle Strzępki, Lupy i Ibera od 2011 r., kolejne są o rok i dwa młodsze) i niecieszących się już wielkim zainteresowaniem widzów (choć np. na „Tęczową Trybunę” wciąż były nadkomplety) to w teatrach codzienność. Zwykle jednak przy takich okazjach urządza się pożegnania z tytułem – specjalne pokazy, by twórcy i widzowie mogli po raz ostatni się spotkać, podziękować sobie, pobyć razem.
Nie dając twórcom szansy pożegnania z dziełem, w które, niezależnie od jego ostatecznego kształtu i jakości, włożyli mnóstwo pracy i z którym przez lata zdążyli się zżyć, to kolejny pokaz braku teatralnej i zwyczajnie ludzkiej wrażliwości dyrektora Morawskiego. Takiej samej jak słynne już zapowiedzenie rozmowy z aktorami na pięć minut przed rozpoczęciem przedstawienia i odwołanie jej poprzez komunikat: „Dyrektor postanowił się jednak nie spotykać, żebyście mogli się skupić”.
Cezary Morawski się mści?
Dodatkowo w świetle konfliktu dyrektora z częścią zespołu aktorskiego masowe czyszczenie repertuaru – nawet jeśli finansowo uzasadnione – wygląda jak zemsta. Za wychodzenie do ukłonów z zaklejonymi czarną taśmą ustami (dyrektor próbował je blokować, utrzymując, że ukłony są częścią spektaklu, a nie okazją do osobistej wypowiedzi). Za komentowanie dyrektorskich decyzji na fecebookowym profilu „Teatr Polski – w podziemiu”. Za konsekwentne nazywanie go „Zmorą”.
Wreszcie za złożenie zawiadomienia do prokuratury o nieprawidłowościach przy wyborze Cezarego Morawskiego na dyrektora. Śledztwo prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień przez członków komisji konkursowej, która podjęła decyzję o powołaniu Morawskiego, badana jest sprawa jej adekwatności do rzeczywistych kwalifikacji kandydatów.
Masowe zwolnienia w Teatrze Polskim
Pozbawiając aktorów honorariów za grane przedstawienia, dyrekcja skazuje ich na głodowe pensje, co pewnie w przypadku niektórych z nich przyspieszy podjęcie decyzji o odejściu z Teatru Polskiego. Niedawny „Duży Format” cytował wypowiedź Morawskiego o reżyserach, którzy obawiają się pracy w Polskim ze względu na możliwość bojkotu ze strony aktorów: „Jest grupa reżyserów, którzy powiedzieli mi, że w tym momencie nie chcą tu reżyserować, chcą mieć pewność, jak aktorzy się zachowają. Czy nie będą strajkować po włosku, czy nie będą brać L4, bo takie rzeczy w polskich teatrach się zdarzają”.
Dotąd zwolniła się siódemka aktorów, z czego część planowała odejście jeszcze przed objęciem dyrekcji przez Morawskiego. Dyrektor zostawił w kadrach pismo z zapytaniami o ochronę prawną kolejnych, których planuje zwolnić. Mówi się, że na ich miejsce przyjdą aktorzy z Tarnowa.
Zdjęte tytuły mają zostać w przyszłości zastąpione przez zapowiadane przez Morawskiego premiery: „Makbeta” w reż. Janusza Wiśniewskiego, „Gospodę” Turriniego w reż. Bartłomieja Wyszomirskiego i „Biedermanna i podpalaczy” Frischa w reż. Silke Fischer. Kto w nich zagra?