Leśmian jak wirus
Senat nie chce Leśmiana jako patrona 2017 roku. Świętujmy więc sami, bez polityków PiS
Senat odrzucił kandydaturę Bolesława Leśmiana na jednego z patronów 2017 roku, a wybrał Władysława Biegańskiego, gen. Józefa Hallera, Tadeusza Kościuszkę i Władysława Raczkiewicza. Rok 2017 będzie za to rokiem „Koronacji Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Korony Polskiej – w 300. rocznicę tego wydarzenia”.
Wypadałoby, żeby 2017 był rokiem Leśmiana choćby dlatego, że w przyszłym roku przypadnie 80. rocznica jego śmierci (79. wypada dzisiaj, 5 listopada) i 140. rocznica urodzin. I nie wiadomo, dlaczego Leśmian nie przeszedł. Dlaczego jeden z największych polskich poetów nie był odpowiedni.
Co przeszkadzało – pochodzenie żydowskie? Że pisał erotyki? A może po prostu – grono pisowskich senatorów (głównie oni głosowali przeciw) nie zna, nie pamięta, nie obchodzi ich jakiś Leśmian. Książki Jarosława Marka Rymkiewicza „Leśmian. Encyklopedia” oczywiście nie znają. Ani dzieł wszystkich w opracowaniu Jacka Trznadla, ani „Kalendarium”, które ukazało się w tym roku. Nic nie znają.
Nie było zresztą żadnej dyskusji, kiedy senator Fedorowicz przedstawił kandydaturę Leśmiana i przeczytał wiersz „Dziewczyna”. Po prostu odrzucili, wydając świadectwo swojej bezgranicznej ignorancji i lekceważeniu polskiej kultury. Cóż mamy wspanialszego niż poezje Leśmiana?
Zróbmy sobie własny Rok Leśmiana
Media społecznościowe dały własną odpowiedź – zróbmy swój Rok Leśmiana! Od wczoraj internet zapełniają wiersze poety. „Może i dobrze się stało – zastanawiał się ktoś na Facebooku – bo zamieniliby Leśmiana w okolicznościową akademię, a tak Leśmian ożyje”.
Proszę sprawdzić, jak wspaniale wrócić do jego ballad i wierszy, proszę sięgnąć po jego tomy na półce. Niech Leśmian będzie jak wirus, zbawienny wirus i odtrutka na czas marny. Dzielmy się Leśmianem. Zacznijmy już teraz, na przykład od końcowych strof poematu „Łąka”:
„…Nawołujcie się ludzie, pod jasnym lazurem,
Chórem w światy spojrzyjcie, zatrwóżcie się chórem!
Miłość, wichrem rozpędzona,
Wszystko złamie i pokona,
Zaś tych, co się sprzeciwią, w śnie skrępuje sznurem!
A opaszcie świat cały ścisłym korowodem,
Aby wam się nie wymknął, schwytany niewodem...
Zapląsajcie, zaśpiewajcie,
Pieśnią siebie wspomagajcie,
Toć wejdziemy w świat – próżnią, aby wyjść – ogrodem!
Niechaj dusza wam będzie błękitami czynna,
Stoi przed nią otworem ta jasność gościnna,
Czegokolwiek zażądacie,
To się zjawi w waszej chacie,
Bo nastała godzina taka, a nie inna...
Ludzie – mgły, ludzie – jaskry i ludzie – jabłonie,
Rozwidnijcie się w słońcu, boć na pewno płonie!
Dla mnie – rosa, dla mnie – zieleń,
Dla was – nagłość rozweseleń,
A kto pieśni wysłuchał – niech mi poda dłonie!”