Jak wypłynąć na przestwór oceanu
Nowy dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza o swoich planach
Piotr Sarzyński: – Czy zastał pan Instytut w ruinie, jak chcą jedni, czy w największym rozkwicie – jak sugerują inni?
Krzysztof Olendzki: – Cóż, historia IAM jest bogata, pełna wzlotów, ale i gwałtownych upadków, jak choćby za czasów rządów SLD. Doświadczenia z minionych lat postaram się dobrze wykorzystać. Bardzo mnie cieszy na przykład, że już wcześniej wprowadzono w Instytucie system zarządzania projektowego w pewnym sensie wzorowany na metodyce Prince’a. Pod tym względem IAM jest przykładem dla wielu instytucji kultury. Nie tylko w kraju. Mam plany, by ten system rozwijać, a wypracowany know-how przekształcić w dodatkowy instrument promocji. Wspomniany instrument zarządczy bardzo usprawnił kierowanie i stworzył warunki do efektywnego wykorzystania zarówno potencjału pracowników, jak i finansów. Są jednak kwestie, które będę chciał ułożyć po nowemu.
No właśnie. Statek wiozący polską kulturę w świat tylko skoryguje kurs, czy dokona nagłego zwrotu przez burtę?
Nie ma czegoś takiego jak zwrot przez burtę. Zwrot może być przez sztag/dziób lub przez rufę. Zwrot przez sztag, stosowany podczas halsowania – pływania pod wiatr, powoduje, że łódź zmienia kurs w sposób bezpieczny. Natomiast dokonany nieopatrznie zwrot przez rufę sprawia, że bom gwałtownie zmienia swoje położenie. Siła tego manewru jest olbrzymia, a skutki mogą być opłakane. Często kończy się to wywrotką, a czasem nawet wypadkiem członka załogi. Współczesna kultura ma to do siebie, że zwykle żegluje pod wiatr, a zatem halsujemy. W Amsterdamie na jednym z budynków widnieje żeglarska sentencja łacińska „Homo sapiens non urinat in ventum” (Myślący człowiek nie sika pod wiatr – red.). I tyle.
Rozumiem, że jako doświadczony żeglarz, a przy tym doświadczony dyplomata, unika pan niebezpiecznych manewrów.