Ta niewielka w sumie, estetyczna „dobra zmiana” to kolejna wizerunkowa porażka gospodarza Pałacu Namiestnikowskiego. Kossak jest efekciarskim i bardzo złym obrazem, niegodnym tak ważnego gabinetu. No ale przedstawia marszałka Piłsudskiego przyjmującego wojskową defiladę i zdaje się, że marzenia wzięły tym razem górę nad poczuciem smaku.
Nie mam pojęcia, czy Bronisław Komorowski był jakimś szczególnym fanem sztuki Nowosielskiego, ale chyba lepiej rozumiał, że wybory estetyczne są ważnym elementem budowania własnego wizerunku. Organizował w Pałacu koncerty muzyki poważnej i wystawy, wpuszczając tam nawet progresywną współczesną sztukę. Andrzej Duda pod tym względem cofa się i wysyła społeczeństwu czytelny sygnał: jeżeli już musi być jakakolwiek sztuka, to nie za dużo i najlepiej w ckliwo-patriotycznej konwencji. Także decyzje i deklaracje Ministerstwa Kultury (opisywane przez nas niedawno – POLITYKA 18) zdają się potwierdzać, że sztuka współczesna traktowana jest dziś w Polsce już oficjalnie jako ekstrawagancja dla wąskiej grupy wtajemniczonych.
Korporacje inwestują w sztukę współczesną
Wyśmienitym wskaźnikiem wrażliwości społeczeństwa na sztukę są tzw. kolekcje korporacyjne gromadzone przez firmy i przedsiębiorstwa. Tych znaczących jest na świecie, według ekspertów, około 600–800. Do potężnej publikacji „Global Corporate Collections” wydanej rok temu w Niemczech wybrano 81 największych, najciekawszych, najlepszych spośród nich. M.in. z Portugalii, Brazylii, RPA, Turcji, Maroka, Rosji (Gazprombank). Łącznie z 24 krajów. Żadnej z Polski. Ale czemu się dziwić, skoro największa, a właściwie jedyna (!