Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Jakiego orła cień?

Jana Klaty zmagania z polską tożsamością

Jan Klata, reżyser i dyrektor krakowskiego Starego Teatru Jan Klata, reżyser i dyrektor krakowskiego Starego Teatru Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Rozmowa z reżyserem i dyrektorem krakowskiego Starego Teatru Janem Klatą o pięknie zmagania się Polaków z własną tożsamością.
„Największy sukces w kinie i w polityce robi się na narodowych lękach”.Łukasz Giza/Agencja Gazeta „Największy sukces w kinie i w polityce robi się na narodowych lękach”.

Jacek Żakowski: – Po Krakowie chodzi pan kanałami czy idzie pan na Rynek i bierze na klatę?
Jan Klata: – Rynku raczej unikam. Już w czasie studiów zauważyłem, że tam się zawsze spotka kogoś, kogo akurat najbardziej nie chce się spotkać.

Podchodzą?
Podchodzą. Bywa nerwowo. Ale bywa też sympatycznie.

Żywe społeczeństwo.
Krewkie. Żywotnie zainteresowane problematyką totemu i tabu. Koledzy z zagranicy zazdroszczą. Szwajcarzy zazdroszczą. Niemcy zazdroszczą. U nich 25 lat temu tak było. Mówią, żeby się tym cieszyć, bo to nie potrwa długo, zanim wszystkim wszystko będzie obojętne. Teatr zwłaszcza.

Tym, którzy nieprzyjemnie podchodzą, idzie nie o teatr, tylko o „dywersyfikację polskiej tożsamości”, którą pan ogłasza.
Może o zbyt żwawe trawienie naszego kulturowego dziedzictwa. Podawanie narodowego banału w wątpliwość. Może nawet po to, żeby na końcu te wartości wzmocnić, ale na pewno po to, żeby nie leżały odłogiem bezrefleksyjnym.

Na razie pan je wzmacnia. Im bardziej je Stary Teatr rewiduje kolejnymi sztukami, tym bardziej ożywają i mocniej się wyrażają. Choćby w gwizdach i okrzykach na sali.
Nie o to mi chodziło, żeby wciąż udowadniać, że jesteśmy oblężoną twierdzą. Zresztą póki prowadziłem „rewizje” na własną rękę, nie było takiej agresji. Jako reżyser mało czołobitnej „Trylogii” byłem tolerowany. A jako dyrektor zapraszający na przykład Strzępkę i Demirskiego, żeby rozpracowali fenomen Bitwy Warszawskiej 1920 r., jestem nie do przyjęcia. Bo już podobno sprokurowałem bolszewizację kultury. Ludzie tu protestują, zbierając się, jak wiadomo, pod pomnikiem Mickiewicza, którego stopa notabene nigdy w Krakowie nie postała. Potem przychodzą ceremonialnie pod teatr.

Polityka 45.2014 (2983) z dnia 04.11.2014; Kultura; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Jakiego orła cień?"
Reklama