Arka przymierza pomiędzy dawnymi i nowymi czasami, szkatułka, twierdza obronna, czarna trumna – zdania na temat Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, pierwszego od niemal 40 lat zbudowanego od podstaw gmachu teatralnego w Polsce, są podzielone.
Na piątkowe wielkie otwarcie organizatorzy rozdali 4,5 tys. bezpłatnych wejściówek. W programie m.in. występ fechmistrzów – studentów aktorstwa z powstałej w epoce renesansu madryckiej Real Escuela Superior de Arte Dramático, nauczającej szermierki od czasów Szekspira do dziś. Oraz pokaz sztuki akrobatycznej, podczas którego artyści z Akrobatycznego Teatru Tańca Mira Art „wyfruwają” przez otwierany dach teatru. Na koniec zaś triumfalny przemarsz widzów przez teatr.
Czy będą zachwyceni? Gmach autorstwa włoskiego architekta Renato Rizziego ma tylu zwolenników, co przeciwników, zresztą jak cała inwestycja. Pierwsi mówią o arcydziele architektonicznym, które stanie się dla Gdańska tym, czym gmach Muzeum Guggenheima stał się dla Bilbao czy budynek opery dla Sydney. Drudzy zauważają, że kolos zaburzy linię starówki, zdominuje krajobraz, zaś czarny – antracytowy – kolor elewacji jest przygnębiający i kojarzy się żałobnie.
Gdański Teatr Szekspirowski powstał niemal w tym samym miejscu, w którym w XVII wieku stała Szkoła Fechtunku. Wzorowana na londyńskim teatrze Fortune, była jedną z nielicznych scen typu elżbietańskiego poza Wyspami Brytyjskimi, miejscem występów wędrownych trup teatralnych, m.in. niemieckich i angielskich. Czego dowodził w opublikowanej w 1989 r. książce „Gdański teatr elżbietański” anglista i teatrolog prof. Jerzy Limon. Współorganizator Festiwalu Szekspirowskiego, którego 18. edycja staruje 27 września, w 1990 r. powołał do życia Fundację Theatrum Gedanense, następnie przekonał do pomysłu budowy teatru władze Gdańska i województwa pomorskiego, a do objęcia honorowego patronatu nad inwestycją – Andrzeja Wajdę i księcia Walii Karola.
Pierwszy od niemal 40 lat zbudowany od podstaw budynek teatralny w Polsce kosztował 93,8 mln zł, z czego 51,1 mln pochodzi z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, po 13,5 mln zł dołożyły Gdańsk i samorząd Pomorza. Z masywną, zbudowaną z cegły konstrukcją kontrastuje jasne, drewniane wnętrze budynku. Ruchomy dach ponoć otwiera się w 3 minuty. Podczas imprezy promującej to rozwiązanie, pozwalające grać spektakle jak za czasów Szekspira, przy dziennym świetle – dach otwierał, ręcznie... strongman Mariusz Pudzianowski.
Tego typu akcje promocyjne wywołują skrajne reakcje. Jedni widzą w Limonie świetnego menedżera, który wie, jak zainteresować teatrem szerokie masy, inni nie kryją obaw, że Pudzian może być zapowiedzią efekciarskiego repertuaru teatru, który będzie musiał znaleźć sposób na wypełnienie 700 miejsc na widowni. Nowoczesna aparatura pozwala zmieniać wnętrze teatru zależnie od potrzeb, spektakle mogą być grane w układzie sceny elżbietańskiej, sceny centralnej i sceny pudełkowej. Dodatkowo teatr posiada przestrzeń konferencyjną i taras, na którym można grać koncerty i spektakle kameralne.
W Gdańskim Teatrze Szekspirowskim będą się odbywały kolejne edycje Festiwalu Szekspirowskiego, ponadto będzie sceną impresaryjną, zapraszającą zespoły teatralne z Polski i zagranicy. W planach są organizacje tygodni narodowych, które 20 września zainauguruje Tydzień Brytyjski. Pokazane zostaną: „Hamlet” londyńskiego teatru szekspirowskiego The Globe, „Missing” z The Gecko Theatre, monodram Tima Croucha „I, Malvolio” oraz „Maria Stuart” Friedricha Schillera w reż. Adama Nalepy – najnowsza premiera Teatru Wybrzeże z Gdańska, z Katarzyną Figurą i Dorotą Kolak w rolach walczących Elżbiety I i tytułowej Marii Stuart. W październiku zorganizowane zostaną m.in. Festiwal Twórczości Wojciecha Młynarskiego czy Blog Forum. W listopadzie swoje produkcje zaprezentuje Teatr Narodowy w Warszawie. W marcu przyszłego roku planowany jest Tydzień Flamandzki, w maju – Tydzień Rumuński.
Gdański Teatr Szekspirowski ma zagwarantowane pokrycie kosztów stałych, środki na działalność artystyczną będzie musiał pozyskiwać samodzielnie. I tu rodzą się wątpliwości, jest bowiem jedną z wielu nowych instytucji kulturalnych zbudowanych lub zmodernizowanych przez samorządy na fali euforii związanej z możliwością pozyskania funduszy z Unii Europejskiej. Wszystkie one będą teraz walczyć o – już tylko polskie – środki na działalność, a także o portfele przyszłych widzów.