Kultura

Podaż i pożądanie

Michel Hoeullebecq na dużym ekranie

Seksturystyka to nie tylko popyt i podaż, to także poniżenie i pogarda. Scena z kręcenia filmu erotycznego „Szalone dziewczyny”. Seksturystyka to nie tylko popyt i podaż, to także poniżenie i pogarda. Scena z kręcenia filmu erotycznego „Szalone dziewczyny”. Ted Soqui / Corbis
Michel Houellebecq to dla jednych pornograf i skandalista, dla innych najwybitniejszy współczesny pisarz i ciekawy bohater dwóch wchodzących do kin filmów. A gdyby tak spojrzeć na niego od jeszcze innej strony?
Houellebecq jest narcyzem, jak dziś my wszyscy, tylko że ma świadomość lustra, w które się wpatruje.Mariusz Kubik/Wikipedia Houellebecq jest narcyzem, jak dziś my wszyscy, tylko że ma świadomość lustra, w które się wpatruje.

Kim jest Houellebecq? Ależ to oczywiste, jest ekonomistą – odpo­wiada Bernard Maris w opublikowanym na początku września eseju „­Houellebecq économiste”. Maris sam jest ekonomistą, więc dowód swej tezy zaczyna od opisu ekonomii jako dyscypliny uzurpującej sobie prawo do bycia nauką. Miarą bezczelności towarzyszącej tej uzurpacji są ekonomiczne Nagrody Nobla, w istocie nędzna podróbka nagród, jakie ufundował Alfred Nobel za osiągnięcia w literaturze, chemii, fizyce, fizjologii i medycynie oraz za działania na rzecz pokoju. Ekonomia nawet mu nie przyszła do głowy, dopiero od 1968 r. Bank Szwecji przyznaje nagrodę im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii. Wśród ­laureatów trudno zdaniem ­Marisa odróżnić ­szarlatana od idioty, jeszcze trudniej znaleźć prawdziwych mędrców.

Ekonomiści sami muszą zmierzyć się z dość brutalną oceną swej profesji, jaką jej wystawił kolega po fachu. Co tu jednak robi Houellebecq i co ma wspólnego z tak przedstawioną ekonomią?

Kto czytał „Platformę”, pamięta, że głównym jej tematem jest rozwój innowacyjnej formuły dla francuskiego biura podróży, polegającej na tym, żeby amatorski wcześniej proceder turystyki seksualnej poddać rygorom profesjonalnego zarządzania popytem i podażą w warunkach globalizującego się wolnego rynku.

Skoro jest popyt i podaż, rynek nie zna granic i na dodatek pojawia się przedsiębiorca gotowy podjąć ryzyko optymalnego dopasowania oferty, z ekonomicznego punktu widzenia wszystko gra. Kapitał inwestuje w nowy, obiecujący sektor rynku, przyczyniając się do rozwoju infrastruktury w krajach rozwijających się. Konsumenci dysponujący nadwyżką środków pochodzących z oszczędności lub kredytu nie tylko przyczyniają się do amortyzacji inwestycji, lecz także do redystrybucji bogactwa z Zachodu do biedniejszej reszty świata.

Polityka 39.2014 (2977) z dnia 23.09.2014; Kultura; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Podaż i pożądanie"
Reklama