Zacznijmy od „Jesteś moją matką?” Alison Bechdel (Timof Comics) – jednej z najbardziej znanych autorek komiksu na świecie i czołowej postaci artystycznego środowiska LGBT. W docenionym przez krytykę „Fun Home” wydanym w Polsce kilka lat temu autorka przedstawiła swoje skomplikowane relacje z ojcem. W „Jesteś moją matką?” spogląda na swoją rodzinę z punktu widzenia matki, do której ma sporo żalu i pretensji. Stara się mimo wszystko ją zrozumieć, a dzięki temu lepiej poznać siebie. W tym celu udaje się na terapię, a album staje się gęstą mieszanką relacji z kozetki oraz osobistych wspomnień przeplatanych lekturami psychoanalitycznymi i literaturą piękną. To lektura niełatwa, bo Bechdel wciąga nas w dość mroczne rejony ludzkiej psychiki, jest do bólu szczera. Stawia wysoko poprzeczkę zarówno sobie, jak i czytelnikowi. Warto podjąć wyzwanie.
Ocena: 5/6
*
Album Bechdel należy od dzieci trzymać z daleka, a w zamian można im zaproponować „Hildę i ptasią paradę” (Centrala). Seria Luke’a Pearsona ma tę zaletę, że poszczególne tomy można czytać osobno, bo każdy z nich stanowi zamkniętą całość. Tytułowa Hilda zamieszkuje wraz z mamą bliżej nieokreślony skandynawski kraj, w którym dawne istoty mitologiczne (elfy, trolle itp.) wciąż żyją obok ludzi, a autor doskonale przeplata współczesność z elementami baśniowymi. Ponadto mamy subtelny rysunek, doskonałą kolorystykę, a nade wszystko pozytywny przekaz.
Ocena: 4/6
*
Mniej udany jest debiut albumowy Anny Kaczmarczyk, czyli „Długa historia” (Centrala). Rzecz opowiada o domowym pupilu – wężu, który pewnego dnia niespodziewanie ucieka. Ucieczka gada staje się pretekstem do komiksowych parafraz klasyków malarstwa (m.in. Munch, Bruegel, Dürer). Bardzo sympatyczna zabawa, ale gdy już odgadniemy większość nawiązań, zostaje nam prosta, wręcz banalna fabuła (okraszona lekko domorosłą symboliką) i niewyróżniający się na tle innych młodych polskich autorów styl graficzny.
Ocena: 3/6