Kultura

Żeby zabolało

Fenomenalne kino dokumentalne

Kadr z rewelacyjnego dokumentu „Scena zbrodni”, reżyseria Joshua Oppenheimer. Kadr z rewelacyjnego dokumentu „Scena zbrodni”, reżyseria Joshua Oppenheimer. materiały prasowe
Rosnąca popularność Planete+ Doc Film Festival (jubileuszowa 10 edycja rozpoczyna się 12 maja) to sukces pełnometrażowego dokumentu, który opowiada o świecie w fascynujący sposób. Gatunek przeżywa dziś złotą erę.
„Koniec czasu. Wszystko zaczyna się teraz” to niezwykły filozoficzny esej.materiały prasowe „Koniec czasu. Wszystko zaczyna się teraz” to niezwykły filozoficzny esej.

Dokument przestał być traktowany jako produkt niszowy. Z powodzeniem bywa dystrybuowany w kinach (ostatni przykład „Sugar Man”). Pokazują go kanały tematyczne, nie wspominając o festiwalach, których wciąż przybywa. Nie tylko w Polsce kinomani odczuwają zmęczenie fikcją. Zamiast zanurzyć się w kolejnej dawce eskapistycznej rozrywki wolą odetchnąć, zastanowić się. Bo rejestrując globalne zjawiska – od obyczajowych po społeczne i polityczne – dokument pomaga odnaleźć się w skomplikowanej, nabrzmiałej problemami rzeczywistości.

Dążąc do uatrakcyjnienia obrazu i narracji, dokumentaliści wybierają najczęściej skrajne, efektowne przypadki, podpierają się fabularną fikcją, co niejednokrotnie jest im wypominane. Żeby opowiedzieć historię upadku komunizmu w Polsce, nie wystarczą już wypowiedzi czołowych opozycjonistów i archiwalia. Trzeba mieć na to ciekawszy pomysł, np. pokazać ówczesne wydarzenia z perspektywy haitańskiego szamana wudu, jak to uczynił Bartek Konopka w „Sztuce znikania”. Albo powrócić do emocji towarzyszących mundialowi w Hiszpanii w 1982 r., gdzie polska reprezentacja – mimo traumy stanu wojennego – zdobyła trzecie miejsce, co przypomniał Michał Bielawski w „Mundialu. Grze o wszystko”.

Tylko pobieżny rzut oka na tegoroczny program Planete+ Doc Film Festiwal przekonuje, że tematem filmu może stać się wszystko: wolny rynek, ginięcie pszczół, wyprawa na koniec świata, los palestyńskich dzieci w izraelskich więzieniach, terror armii partyzanckiej w Ugandzie itd. Na pytanie: obserwować z dystansu czy wkraczać w rzeczywistość, odpowiedź brzmi: jedno i drugie.

„Marcelku, ja bym bardzo chciała, żebyś ty zrobił dobry film, ale nie chciałabym, żeby mnie to bolało”. Ta prośba Urszuli Flis, bohaterki głośnego dokumentu Marcela Łozińskiego „Żeby nie bolało” z 1998 r.

Polityka 19.2013 (2906) z dnia 07.05.2013; Kultura; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Żeby zabolało"
Reklama