Modny klub w Hollywood. Wieczór. W strefie dla vipów bogata dziedziczka sączy szampana, stojąc w kusej sukience i rozmawiając ze znajomymi. Wśród nich same sławy. W tle wpływowi producenci, agenci i menedżerowie załatwiają interesy i umawiają się na biznesowe lunche. Jeszcze tej nocy w Internecie będzie można znaleźć informację o tym, jakiej marki sukienkę miała na sobie dziewczyna i czy na pewno była pod nią bielizna, a także: co piła, co brała i czy Robert Pattinson śmiał się z jej żartów. Albo Bradley Cooper.
Jak często Megan Ellison, córka jednego z trzech najbogatszych Amerykanów, Larry’ego Ellisona, założyciela i szefa firmy Oracle, spędza wieczory w ten sposób? Nigdy. Ta scena pasuje do brukowego życiorysu Paris Hilton, a nie do kobiety, która za kilka lat może stać się najbardziej wpływową producentką filmową w Ameryce. Gdzie jest w takim razie Megan? Jeśli w ogóle zjawiła się na tym przyjęciu, to stoi na uboczu, raczej pod ścianą. Nosi prosty czarny garnitur, sączy martini i pisze na Twitterze, że hollywoodzkie przyjęcia przywodzą jej na myśli scenę z pełnego absurdów filmu „Dr Strangelove” Stanleya Kubricka. Tę z gronem dygnitarzy siedzących w pokoju narad w Pentagonie i kłócących się o wpływy, których żaden z nich tak naprawdę nie ma.
Zamieszki w Pendżabie
Megan Ellison najchętniej spędza czas w podróży. Ale nie jeździ do luksusowych SPA, lecz na plany swoich produkcji. W zeszłym roku, razem z Kathryn Bigelow, reżyserką „Wroga numer jeden” (w polskich kinach od 8 lutego), filmu opowiadającego o wieloletnim polowaniu na Osamę ibn Ladena, pojechała na zdjęcia do Pendżabu.
„Z powodu antypakistańskich zamieszek musieliśmy zrezygnować z jednego z plenerów. I tak to się zaczyna” – zanotowała w marcu na Twitterze.