I o tym m.in. w bieżącym numerze POLITYKI Joanna Cieśla rozmawia z psychologiem dr. Olafem Żyliczem.
J.C.: Czy uczestnicy podobnych zbrodni rozmawiają o tym, co zrobili?
O.Ż.: Z relacji historycznych wiemy, że zbrodniarze komunistyczni czy nazistowscy zwykle o swoich zbrodniach nie rozmawiali nawet z najbliższymi. Być może jedynie między sobą. W „Pokłosiu” są postaci dwóch młodych chłopaków, wnuków miejscowego kowala. Możliwe, że rzeczywiście nikt nigdy nie powiedział im wprost, w czym uczestniczył ich dziadek. A oni wiedzieli tylko, że dziadek miał trudne doświadczenia, może czuli, że wysyłał im słowne i pozasłowne sygnały, żeby się trzymać z daleka od obcych, o Żydach – „o żydkach” – w ogóle nie wspominając. Wstrząsające jest, że mieszkańcy takich okolic naznaczonych pogromami w kilkadziesiąt lat po wojnie potrafią po wypiciu dużej ilości wódki ciągle opowiadać o żydowskim złocie czy futrach.
Cała rozmowa o zbrodniach wypieranych z pamięci, winie, wstydzie i strachu po tragediach czasu wojny w bieżącej POLITYCE – dostępnej w kioskach, na iPadzie i w Polityce Cyfrowej. W numerze także recenzja filmu Pasikowskiego.