Rozwiązujemy Jolkę
Rozwiązujemy Jolkę. Czyli ukryte sensy polskich szlagierów
Zegarmistrz Światła
„A kiedy przyjdzie także po mnie/Zegarmistrz światła purpurowy...” – śpiewał w 1972 r. Tadeusz Woźniak (1). Jaki zegarmistrz? Dlaczego akurat purpurowy? A w dodatku jeszcze przyjdzie, „by mi zabełtać błękit w głowie”. Podskórnie czujemy, że chodzi o śmierć, której ów Zegarmistrz jest alegorią (gdy się pojawi, zatrzyma nasz czas), ale ta cała reszta?
To jeden z niewielu w karierze Woźniaka (prywatnie – miłośnika starych zegarów) tekstów, które zaakceptował bez dodatkowych poprawek. Autorem jest Bogdan Chorążuk – filozof, poeta, a przede wszystkim malarz, stąd ta frapująca kolorystyka i odcięcie się od tradycyjnie zestawianego ze śmiercią kiru. Purpura przywodzi na myśl sędziowską togę, a jednocześnie jest kolorem królewskim, sugerującym władzę nad naszym życiem, czyli Światłem (szczególnie w terminologii chrześcijańskiej).
Poza tym jest jeszcze jeden kontekst, który przypadnie do gustu zwłaszcza miłośnikom filozofii i literatury. Wolter, ojciec „Kandyda”, już w XVIII w. pisał: „Nie mogę pojąć, by ten zegar mógł istnieć, a nie było zegarmistrza” (a znał się na rzeczy, bowiem w ostatnich latach życia założył manufakturę zegarków). Zegar w tym ujęciu to świat, zegarmistrzem natomiast miał być sam Bóg, sprawca Wszechrzeczy, więc może i tego utworu?
Klub Wesołego Szampana
Słysząc słowa: „Siedzę i siedzę/myślę i myślę/czego naprawdę mi brak?” Beaty Kozidrak Bajmu, chciałoby się aż ulżyć ich autorowi w cierpieniu, dośpiewując: „Być może weny/może pomysłu,/lecz tekst powstanie i tak”. Jednak nie wszystkie utwory, które na pierwszy rzut ucha wydają się pomysłu pozbawione, są takie w rzeczywistości. Najlepszym dowodem „Klub Wesołego Szampana” Formacji Nieżywych Schabuff.