Pokolenie Sieci z pewnością inaczej korzysta z tradycyjnych środków przekazu i instytucji kultury niż starsi. Badacze od dawna przekonują się, że intensywne korzystanie z multimediów utrudnia skupienie się przez dłuższy czas na danej czynności. Dotyczy to także czytania. Czytanie utworów literackich zamieszczonych na stronach internetowych deklaruje dziś 40 proc. polskich nastolatków. Nie wiadomo jednak jeszcze, czy i jaką rewolucję w odbiorze książek wywoła upowszechnienie się ich elektronicznej wersji, a pytanie, jak dalece czymś innym jest lektura e-booków od lektury książek papierowych, wciąż pozostaje otwarte. Już teraz dyskutuje się o ewentualności wprowadzenia do szkół podręczników w wersji elektronicznej i korzystania na lekcjach z laptopów w miejsce książek i zeszytów, ale nikt jeszcze nie wie, jakie będą tego konsekwencje dla procesu przyswajania wiedzy.
Łatwo natomiast zauważyć, że dzisiaj lwią część czasu wolnego nastolatki poświęcają na przeglądanie stron internetowych, gry komputerowe, korzystanie z komunikatorów, wciąż chętnie oglądają telewizję i słuchają muzyki, więc z prostego rachunku wynika, że na lekturę nie pozostaje wiele.
Potwierdzają to badania, które Instytut Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej przeprowadził wspólnie z Centrum Badania Opinii Społecznej i które skomentowano oraz zinterpretowano w przygotowywanej właśnie pod redakcją Doroty Mroczkowskiej antologii „Czas wolny. Refleksje, dylematy, perspektywy”. Gimnazjaliści, pytani w ankiecie o to, jak najchętniej spędzają wolny czas, czytanie wymieniali daleko po innych czynnościach podejmowanych codziennie, takich jak słuchanie muzyki, oglądanie telewizji, korzystanie z komputera, spotkania z kolegami, hobby, uprawianie sportu, oglądanie filmów na DVD.
Na komputery jako hobby wskazało blisko 12 proc. respondentów, zaś na czytanie mniej niż 6 proc. Co prawda 77 proc. pytanych odpowiadało, że wykorzystuje Internet do nauki w szkole, ale jeszcze więcej wskazało rozrywkę (87 proc.) i komunikację z innymi (85 proc.).
Aktywni czytelnicy
O wiele chętniej czytają dziewczęta niż chłopcy. Aż 23 proc. chłopców przyznało, że nie czyta żadnych książek, podczas gdy u dziewcząt wskaźnik ten wyniósł zaledwie 4 proc. Aż dwa razy więcej dziewcząt niż chłopców czyta książki codziennie. Niby nie należy się dziwić – socjologowie kultury już ponad pół wieku temu odkryli, że w Polsce czytanie książek to bardziej domena kobiet niż mężczyzn. Tak było w czasach PRL i tak było w pierwszych latach transformacji, kiedy nakłady romansów z serii Harlequin sprzedawały się lepiej niż męskie szpiegowskie powieści Ludluma czy horrory Mastertona. Od dawna wiadomo też, że mężczyźni chętniej sięgają po gazety niż po książki, a kobiety – odwrotnie.
Przewaga dziewcząt w stosunku do chłopców nie jest więc w tej kwestii niespodzianką, gdybyśmy jednak porównali ostatni sondaż Instytutu Książki i Czytelnictwa z analogicznym sprzed siedmiu lat, to okaże się, że dysproporcja między gimnazjalistkami a gimnazjalistami się pogłębia (odsetek nieczytających chłopców wzrósł w tym czasie o 6 proc.). Nie ma zatem symetrii między tym, co było, a tym, co jest, tym bardziej że na początku poprzedniej dekady nie mogliśmy jeszcze z pełnym przekonaniem stosować terminu Pokolenie Sieci.
Kto zatem spośród gimnazjalistów jest czytelnikiem najaktywniejszym? Dziewczyna, ale do tego – mieszkająca w dużym mieście, wychowana w rodzinie, gdzie przynajmniej jedno z rodziców ma wyższe wykształcenie, wybierająca się po skończeniu gimnazjum do liceum ogólnokształcącego.
Na drugim biegunie mamy chłopca z rodziny rolniczej mieszkającej na wsi. Z reguły ci, którzy w ogóle nie czytają, nie planują też długiej edukacji i po gimnazjum zamierzają się uczyć w zasadniczej szkole zawodowej.
Odsetek nastolatków aktywnych czytelniczo rósł wraz z wykształceniem rodziców i był o 15 proc. wyższy wśród młodzieży z rodzin z wyższym wykształceniem od tej wywodzącej się z rodzin ze średnim bądź zasadniczym zawodowym.
Bestsellery młodzieżowe
Młodzież polska wykazuje o wiele większą skłonność do przystosowania się niż do buntu – wynika z komentowanego ostatnio raportu „Młodzi 2011”. Brak zauważalnego konfliktu międzygeneracyjnego widać dobrze w podejściu polskich nastolatków do kultury. Zamiast odrzucać zastaną rzeczywistość, raczej korzystają z tego, co daje im świat, w tym również dom i przykład rodziców. Wybierane dla przyjemności lektury polskich gimnazjalistów nie odbiegają zasadniczo od wyborów dokonywanych przez czytelników dorosłych. Uczniowie gimnazjum lubią zatem czytać aktualne bestsellery (na przykład powieści Dana Browna) albo są fanami określonej niszy czytelniczej (na przykład fantastyki). Gimnazjaliści, tak jak dorośli czytelnicy, zdecydowanie bardziej gustują w literaturze rozrywkowej niż jakiejkolwiek innej.
Na szczycie bestsellerów czytanych przez młodzież lokuje się czterotomowy cykl romansów o wampirach Stephenie Meyer („Zmierzch”, „Księżyc w nowiu”, „Przed świtem” i „Zaćmienie”). Według badań aż 15 proc. wszystkich gimnazjalistów sięgało po te książki. Młodzi respondenci uzasadniali ten wybór, wskazując na tematykę miłosną (głównie dziewczęta) i charakterystyczną dla thrillera pełną napięcia akcję (głównie chłopcy).
Stephenie Meyer zajęła miejsce dawniejszych autorów specjalizujących się w literaturze młodzieżowej. Jeszcze na początku poprzedniej dekady nastoletni czytelnicy rutynowo wymieniali książki Małgorzaty Musierowicz i Krystyny Siesickiej, teraz nieliczni wskazują wciąż na Siesicką, ale Musierowicz zupełnie wypadła z pola uwagi. Są tam za to: J.R.R. Tolkien, Paulo Coelho, Stephen King, Terry Pratchett, Robert Anthony Salvatore, Dmitry Glukhovsky, Guy Smith, Dean Koontz, Robin Cook, Graham Masterton, a z Polaków m.in. Andrzej Sapkowski, Jacek Dukaj i Andrzej Pilipiuk.
Jak widać większość tych autorów to pisarze „dla dorosłych”, co może świadczyć o nieaktualności i nieatrakcyjności dotychczasowej formuły literatury młodzieżowej, jak też o innym niż dawniej sposobie dokonywania wyborów czytelniczych przez dzisiejsze czytające nastolatki.
Młodzi czytelnicy dzielą się dziś zasadniczo na fanów szeroko pojmowanej fantastyki i miłośników literatury społeczno-obyczajowej. Badacze wyróżniają zatem dwa dominujące dziś wśród gimnazjalistów typy lektury: eskapistyczno-kompensacyjny i realistyczno-empatyczny. Wśród ulubionych dzieł obok książek Meyer, Meg Cabot, Lisy Jane Smith, Richelle Mead (opowieści o wampirach), Joanne K. Rowling (cykl o Harrym Potterze), Tolkiena czy Sapkowskiego (fantasy), mamy zatem „Dzieci z Dworca Zoo” Christiane F. czy „Pamiętnik narkomanki” Barbary Rosiek.
Wśród fanów literatury rozrywkowej przeważają chłopcy, aczkolwiek opowieści o wampirach pisane przez kobiety mają głównie publiczność dziewczęcą. Literatura obyczajowa, podejmująca problematykę dojrzewania, bulimii, anoreksji tudzież narkomanii, ma zdecydowanie większe powodzenie u dziewcząt. Okazuje się, że gimnazjalistki bardziej potrafią się wczuć w los cierpiącego bohatera niż ich koledzy. Są też generalnie bardziej otwarte na lekturę książek wysoko artystycznych i tych podejmujących poważną problematykę.
Można powiedzieć, że dla polskich nastoletnich dziewcząt lektura ma walor poznawczy i socjalizujący, zaś dla chłopców stanowi okazję do ucieczki od uciążliwej codzienności.
Kanon popkultury
Zastanawia bardzo niska popularność komiksu. Zaledwie 3 proc. uczniów szkół gimnazjalnych przyznało się, że czyta komiksy w czasie wolnym. Nie sprawdzają się zatem prognozy sprzed 20 lat, które zakładały zdobycie przez komiks trwałej i mocnej pozycji w lekturowym kanonie popkultury. Najaktywniejszymi czytelnikami tego typu wydawnictw okazali się zatem reprezentanci pokolenia dzisiejszych 40-latków, a nawet jeszcze starszych, dla których lekturową inicjacją było śledzenie przygód Tytusa, Romka i A’Tomka.
Czytanie dla przyjemności wciąż pozostaje dla młodych Polaków jednym ze sposobów spędzania wolnego czasu, choć ma coraz liczniejszą i atrakcyjniejszą konkurencję. Z drugiej strony, z badań IKiCz wynika, że swobodna lektura traktowana jest przez gimnazjalistów jako coś zupełnie innego niż szkolny obowiązek, zaś szkoła często nie potrafi wykorzystać pozaszkolnych fascynacji lekturowych. Wszystko wskazuje na to, że nawet ci najaktywniejsi młodzi czytelnicy nie sięgnęliby ani po Mickiewicza, ani po Żeromskiego, gdyby nie musieli.
Świadczy to przede wszystkim o tym, że współczesna literatura, zwłaszcza ta o rozrywkowym charakterze, traktowana jest jako oczywisty element kultury, w której się żyje, podczas gdy klasyka literacka wydaje się coraz bardziej niezrozumiała, wymagająca zgłębiania dodatkowej wiedzy. Cóż, habent sua fata libelli...