Jest trochę tak, jak przewidywał Marshall McLuhan: po rządzącej światem erze druku, która uwzniośliła umysł racjonalny, nadeszła era mediów elektronicznych, które sprzyjają powrotowi pierwotnej spontaniczności. Według kanadyjskiego entuzjasty globalnej wioski, radio miało być „plemiennym bębnem”, a telewizja przywracała panującą w epoce przedpiśmiennej równowagę między zmysłami, zaburzoną przez druk. Współcześni kontynuatorzy myśli McLuhana zwracają uwagę na pogłębianie się tej tendencji przez nowe media: ich interakcyjny charakter powoduje, że wraca do życia kultura oralna.
Warto zadać sobie choćby takie pytanie: czy esemes albo wpis na internetowym forum dyskusyjnym należą do tej samej dziedziny co informacja w gazecie albo fragment książki? Otóż wszystko wskazuje na to, że nie, bo w przypadku esemesów i postów internetowych mamy do czynienia nie tylko z lapidarnością, ale też z charakterystycznym dla języka mówionego zastosowaniem kodu ograniczonego, gdzie zawsze uzupełnieniem wypowiedzi jest jej sytuacyjny kontekst.
Powszechnie narzeka się, że młode pokolenie unika kontaktu z książką czy drukowaną prasą, ale przy owych narzekaniach dobrze byłoby pamiętać, iż to pokolenie ma wrażliwość ukształtowaną już przez nowe media, więc woli żywy komunikat, który może od razu skomentować. Nawet studenci dziennikarstwa powszechnie kojarzą swą przyszłą profesję z pracą z mikrofonem i kamerą, a nie z mozolnym wysiłkiem układania tekstu, który stanie się treścią drukowanej gazety.
Młodzi ludzie już w szkole średniej, a niektórzy nawet w podstawowej, doświadczyli charakterystycznej zmiany cywilizacyjnej – ich wiedza była sprawdzana już nie tylko przez klasówki, ale także przez prezentacje, w których słowo mówione mogło być wspomagane pokazywanymi z użyciem komputera obrazkami.