Krajewski kontra telegrzanki
Krajewski kontra telegrzanki. Jak telewizja zmienia nasze muzyczne gusta
Rząd dusz w polskiej muzyce sprawuje się codziennie o 18.35 na antenie telewizyjnej Jedynki. Na ekranie pojawia się wtedy przystojny, szpakowaty prowadzący, zespół w kolorowych strojach i uczestnicy gry, którzy jak automaty odgadują znane hity. Mówiąc językiem programu: po czterech, trzech, a czasem nawet dwóch nutkach.
Przez ostatnich 14 lat upadały seriale, milkły talk-showy, zmieniały się ekipy „Wiadomości”, ale prowadzony przez Roberta Janowskiego teleturniej „Jaka to melodia?” stoi mocno, jak stał. Zaczynał w 1997 r. ze średnią widownią rzędu 3,5 mln, nadawany trzy razy w tygodniu. Dziś przyciąga przed ekran 3,8 mln widzów i nadawany jest – uwaga! – codziennie. Nic dziwnego, bo przynosi TVP1 30 proc. udziału w rynku i bezpieczną pozycję lidera pasma – niezmiennie od lat (wszystkie dane o oglądalności za Nielsen Audience Measurement). Dostał właśnie Telekamerę w kategorii Program rozrywkowy, nokautując w głosowaniu publiczności m.in. popularny „Mam talent”. Są jednak skutki uboczne.
Gusty z konserwy
„JTM” idealnie konserwuje gusty, przyzwyczajenia i oczekiwania co do jakości odbioru muzyki. Bo jest jednocześnie najbardziej znanym i najczęściej oglądanym polskim programem muzycznym w ogóle. Telewizji publicznej trudno zarzucać, że utrzymuje kurę znoszącą złote jajka, ale trzeba jej wytknąć to, że nie oferuje żadnej przeciwwagi.
Zabawa sprawdzająca, jak szybko potrafimy rozpoznać znane hity, z pewnością nie pomoże debiutantom. To jasne. W czym jednak może przeszkodzić na przykład Sewerynowi Krajewskiemu, artyście, którego TVP hołubi?
Otóż świetny kompozytor wielokrotnie deklarował, że omawianie jego artystycznej przeszłości go nie interesuje, że patrzy w przyszłość.