Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zegar od Janka

W mojej sypialni wisi wielki drewniany zegar. Dostałem go od Jana Bijaka. Oczywiście mechanizm od dawna już nie działa. Niemniej każdy popsuty zegar dwa razy na dobę poprawnie wskazuje czas. Spędziliśmy więc co najmniej dwie godziny, dyskutując i spierając się, na którą go nastawić. Padło na za dziesięć druga, czyli trzynasta pięćdziesiąt. Dlaczego? Nie pamiętam. I już się nie dowiem. Jaś odszedł.

Ja z kolei, taka była towarzyska umowa, będąc przejazdem w Polsce, przywoziłem mu zawsze butelkę whisky z najwyższej półki (z innej by się nie dało – był bowiem wykwintnym tego trunku smakoszem). Rzecz i uciecha w tym, że za każdym razem miał to być napój z innej gorzelni. Przed trzydziestym spotkaniem musiałem więc biegać po wyspecjalizowanych paryskich sklepach z karteczką, byle jej nie zgubić, gdzie zapisywałem, co już było. Głupi sprzedawca z bulwaru Saint-Michel nie dowie się, dlaczego już do niego nie przychodzę i nie każę mu się wspinać pod sufit. Skąd mógłby żabojad wiedzieć, że świat się zmienił. Jaś odszedł.

Jerzy Turowicz mówił zawsze, że on „Tygodnika Powszechnego” nie redaguje, przygląda się tylko, czy wszystko działa. Myślę, że Jaś jako redaktor POLITYKI mógłby o sobie powiedzieć to samo. Miał stuprocentowe zaufanie do swojego zespołu. Siedzimy kiedyś w redaktorskim gabinecie – jeszcze koło Pałacu Kultury, nie na Słupeckiej – a sekretarka przynosi maszynopis. Jaś, nie czytając, akceptuje. Poruszyło mnie to trochę. Na to Bijak, który zauważył moje zdziwienie: – Nie przejmuj się, napisała to przecież Jagienka Wilczak, a przeczytał jeszcze Piotr Adamczewski, jakie mogę mieć większe gwarancje?

Polityka 3.2014 (2941) z dnia 14.01.2014; Felietony; s. 96
Reklama