Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Oklaski i wrzaski

Nad prawem do „małżeństwa dla wszystkich” dyskutowało francuskie Zgromadzenie Narodowe dwa tygodnie, i to dzień w dzień od rana do późnych godzin nocnych. Wynikało to z konieczności rozważenia kilku tysięcy poprawek, które tytułem obstrukcji zgłosiła opozycja. Niektóre z nich, a wszystkie musiały być rozpatrzone, dotyczyły gramatyki, ortografii, a nawet znaków przestankowych w prezentowanym przez minister sprawiedliwości Christiane Taubirę projekcie ustawy. Bez papierosów, w deficycie snu, przepoconych koszulach (nie wszyscy mieli na podorędziu wystarczający zapas)… W każdej chwili byle komu nerwy mogły puścić. Byle komu, ale nie Christiane Taubirze.

Ta 60-letnia (urodziny obchodziła w trakcie sesji) czarnoskóra dama rodem z Gujany prowadziła obrady na sposób, który zapewnił jej podziw i sympatię całego kraju, bez względu na orientacje polityczne i merytoryczny stosunek do poruszanego tematu. Podczas gdy deputowani zmieniali się w ławach, by się pokrzepić lub uciąć drzemkę, ona wciąż na miejscu, z absolutnym spokojem przysłuchiwała się swarom, jedne poprawki akceptowała, inne odsyłała pod głosowanie.

Niemal zawsze naturalnie uśmiechnięta lała oliwę na wzburzone fale, od czasu do czasu rzucając z imponującą erudycją, komentujące wystąpienia dyskutantów, cytaty literackie – nigdy szydercze, przeważnie rozweselające, choć niepozbawione między wierszami wykwintnej ironii. Doszło wreszcie do sytuacji nieznanej bodaj w dziejach francuskiego parlamentu. Oto jeden z deputowanych zapisał się do głosu, by wypowiedzieć jedno tylko zdanie: „Madame Taubira nous vous aimons!” (Pani Taubiro – kochamy panią). Całe (sic!) Zgromadzenie nagrodziło mówcę burzliwymi oklaskami.

Polityka 09.2013 (2897) z dnia 26.02.2013; Felietony; s. 98
Reklama