Kraj

Ostatnie słowo księgowego

Rozwód BMW-Sauber z Formułą 1 to dowód na nietrwałość małżeństw obliczonych tylko na materialne korzyści.

Męską decyzję najłatwiej podjąć stając pod ścianą. W tym roku team BMW-Sauber dojechał do niej na własną prośbę, i to jeszcze na krztuszącym się silniku. Osiem punktów, jakie w dziesięciu tegorocznych eliminacjach uzbierali kierowcy BMW, Nick Heidfeld i Robert Kubica, to powód do wstydu. Zwłaszcza dla zespołu, który nie krył mistrzowskich ambicji i gotowości do zakończenia dominacji Ferrari i McLarena. Przynajmniej na początku tego roku, kiedy nikt jeszcze nie wyobrażał sobie, że w walce o mistrzostwo świata będą się liczyć inni.

Odkąd w 2005 roku BMW zaangażował się w wyścigi F1, każdy kolejny sezon był dla nich bardziej udany. Pierwsze podium, pierwsze wygrane Grand Prix (Kubica w Montrealu, rok temu), tytuł trzeciej siły F1 depczącej sławnym konkurentom po plecach. Trwające od połowy ubiegłego sezonu prace nad nowym bolidem, szlifowanie nowych rozwiązań technicznych i aerodynamicznych, niby nieumyślnie przemycane tajemnice o dopięciu wszystkiego na ostatni guzik długo przed godziną „0" - nie brakowało głosów, że ten sezon będzie należał do zespołu Kubicy. A skończyło się klapą.

Wejście w świat F1 miało nie tylko przydać BMW prestiżu, ale też, a kto wie czy nie przede wszystkim, zwiększyć sprzedaż samochodów. Bezpośredniej zależności między uczestnictwem w wyścigach, a sprzedażą aut trudno dowieść, ale bardzo słabe tegoroczne wyniki na torach F1 trudno określić inaczej jak antyreklamę. Do tego jeszcze takie decyzje jak wykreślenie z kalendarza wyścigów w Ameryce Północnej, a zwłaszcza w USA, na pewno nie przekonały bossów z Monachium że interes F1 jest taki sam jak interes BMW. Dlatego trudno się dziwić, że powiedzieli „dość". Dla Ferrari czy McLarena obecność w F1 to kwestia prestiżu, zespół Force-India (0 pkt w tym sezonie) może sobie istnieć bo jest zabawką w rękach hinduskiego krezusa Vijaya Mallya, dla którego milion dolarów w tą, czy w tą, to bez znaczenia. Ale w BMW ostatnie słowo należało do księgowego.

Jak będzie przyszłość Roberta Kubicy? Bez pracy raczej nie zostanie, choć niektórzy uważają, że w tym sezonie spisuje się dużo poniżej możliwości. BMW pojadą w pozostałych siedmiu tegorocznych eliminacjach, ale trudno uwierzyć, że wszyscy w sztabie będą pracowali na pełnych obrotach, więc jak tu się przebić? Ale niewykluczone, że role na następny rok już zostały rozpisane. W końcu zakulisowe rozmowy to specjalność światka F1.

Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną