Wojciechowi Szczurkowi, bezpartyjnemu prezydentowi Gdyni, dzisiejsza polityka podoba się umiarkowanie, bo premiuje showmanów, spychając na obrzeża polityków merytorycznych. Takich jak europoseł Janusz Lewandowski, który w Gdyni ma jedno z biur. – Dla mnie – mówi Szczurek – jego kandydowanie na unijnego komisarza jest dowodem sprawiedliwości dziejowej. Wielki come back z podniesionym czołem. Zakończyły się procesy sądowe, które powodowały, że musiał być schowany, bo w każdej chwili można mu było wyciągnąć zarzut.
Prezydent Gdyni ma na myśli ciągnący się przez 12 lat proces dotyczący prywatyzacji krakowskich firm – Techma i KrakChemia, który w marcu 2009 r. zakończył się wyrokiem uniewinniającym byłego ministra. – On sobie na obecne wyróżnienie zapracował – dodaje Szczurek, ale są i tacy, który kwitują sprawę nader prosto, jak lider SLD Grzegorz Napieralski: „Tusk obudowuje się zaufanymi kolegami”. Jak faktycznie jest z tym koleżeństwem?
Doktorant i Anna
Na pewno jest kolegą z długim stażem. Lewandowski i Tusk poznali się w pierwszej połowie lat 80., kiedy obecny premier, a wtedy młody historyk (rocznik 1957), zaczął wraz z przyjacielem ze studiów Wojciechem Dudą wydawać „Przegląd Polityczny”. O sześć lat starszy Lewandowski, emigrant z Lublina, ekonomista, od 1974 r. asystent na Uniwersytecie Gdańskim, odkrywał wtedy myśl liberalną. Dlatego otworzył przewód doktorski poświęcony... wolności mórz. W „Przeglądzie Politycznym” zwrócił uwagę na publikacje Anny Barycz.