Jeśli przez prawie dwie dekady udało się Polakom utrzymać konsens wokół podstawowych strategicznych celów: wejścia do NATO i do Unii Europejskiej, przyjaznego ułożenia stosunków z sąsiadami, budowy liberalnej gospodarki i otwartego, solidarnego społeczeństwa – to w znacznej mierze dzięki skuteczności „Gazety” w kształtowaniu opinii publicznej. „Gazeta”, chociaż w kolejnym zawirowaniu politycznym musiała zrezygnować z historycznego podtytułu „Nie ma wolności bez Solidarności”, pozostała jednym z ostatnich spadkobierców wielkiego ruchu Solidarności, z jego entuzjazmem, otwartością, nadzieją, nieco naiwną wiarą w to, że ludzie są lepsi, niż się wydaje.
Przez to, że „Wyborcza” tak bezpośrednio angażowała się w projekt Trzeciej RP, gromadziła po drodze wrogów: ideowych, politycznych, z czasem – w miarę rozwoju wydawnictwa Agora – także biznesowych. Poradziła sobie w tych warunkach bardzo dobrze, choć – czasy się zmieniają – nie ma już takiej pozycji rynkowej i politycznej jak dawniej. Wciąż za to jest jedną z najlepszych gazet europejskich i niepomijalnym punktem odniesienia w niekończących się polskich debatach. Nadal też zachowała poczucie misji publicznej, w czym bliska jest również naszej koncepcji wolnej prasy. W sporach politycznych nasz tygodnik jest często postrzegany jako ideowy sojusznik „Gazety”. I tak chyba jest: przez te ostatnie 20 lat dzieliliśmy podobną wizję rozwoju Polski i – bardziej fundamentalnie – ten sam system wartości. Pamiętamy też o tym, jak wiele polskie niezależne dziennikarstwo zawdzięcza „Wyborczej”. Oni przecierali szlaki.
Z okazji jubileuszu 20-lecia zespół „Polityki” składa przyjaciołom z „Gazety” gratulacje i najlepsze życzenia: dobrych wyborów, „Wyborczo”!