Marek Papała nie był wyłącznie, jak go przedstawiano, ascetycznym komendantem głównym policji. Po jego śmierci nikt nie odważył się publicznie powiedzieć, że ta tragiczna postać miała nie tylko zalety. Sylwester Latkowski, autor wielu filmów dokumentalnych, od kilku lat tropiciel afer, które przedstawia w licznych programach telewizyjnych i artykułach prasowych, ujawnił w wydanej właśnie książce „Zabić Papałę", że generał bywał na salonach, przyjaźnił się z politykami, biznesmenami i księżmi (m.in. z prałatem Henrykiem Jankowskim), kłócił się z żoną, miewał romanse.
Do dzisiaj nikt także nie miał odwagi powiedzieć wprost, iż ci, którzy prowadzili śledztwo w sprawie śmierci generała, błądzili we mgle i błądzą nadal. Latkowski nie tylko to powiedział, ale i przekonująco udowodnił. Dotarł do wszystkich osób zajmujących się sprawą Papały. Na szczęście nie szukał na siłę sprawców morderstwa, nie epatował wiedzą tajemną, nie stawiał nawet, jak to czasem ma w zwyczaju, karkołomnych hipotez i nie mnożył listy podejrzanych. Po prostu chciał się dowiedzieć, jak przebiegało śledztwo i dlaczego nie przyniosło efektów. Zadawał suche pytania i sumiennie egzekwował odpowiedzi. Zdobył nieznane opinii publicznej dokumenty ze śledztwa, stenogramy przesłuchań, prywatne listy, ekspertyzy.
Pracował nad książką ponad dwa lata (równolegle nad filmem, którego premiera zapowiedziana jest podczas wrześniowego festiwalu w Gdyni). Napisał ją językiem prostym, wręcz chropawym. Trochę się spieszył, chciał zdążyć na dziesiątą rocznicę śmierci, dlatego zdarzają się błędy w imionach i nazwiskach ważnych postaci, kilka przekręconych dat, czasem styl reporterskiej opowieści zmienia się w niedbały język policyjnego raportu, ale to drobne niedostatki. „Zabić Papałę" to w gruncie rzeczy potężny akt oskarżenia wobec tych wszystkich, którzy przez lata ogłaszali opinii publicznej, że nie spoczną, aż zabójcy Papały trafią za kraty. Postawili ok. 18 hipotez, możliwych scenariuszy zdarzenia, ale sami, bez głębokiej analizy, skupili się ostatecznie na jednym tropie, tym wiodącym do Chicago, do Edwarda Mazura.
Latkowski nie broni Mazura, ale pokazuje krok po kroku, jak śledczy brnęli w wersję, która nie wydaje się bardziej prawdopodobna niż inne wątki. Początkowo badano m.in., czy: Marek Papała padł ofiarą przypadkowego sprawcy; zabójstwa dokonano na tle seksualnym, z powodu nieporozumień rodzinnych; zabójcą był inny policjant; zabójstwo wykonano na zlecenie z powodu wiedzy, jaką generał posiadł. Na koniec przyjęto, że zginął z ręki wynajętego zabójcy, a wśród zleceniodawców był Mazur. I już tylko takiego scenariusza się trzymano.
Latkowski odsłania kulisy pracy grupy śledczej „Generał". Ujawnia, jak ewoluowały zeznania Artura Zirajewskiego, najważniejszego świadka potwierdzającego udział w spisku Edwarda Mazura. Śledczy przyjęli, że zabójca może wywodzić się z kręgu trójmiejskiego tzw. klubu płatnych zabójców. Trafili do siedzącego w areszcie Marka Ruprechta, podejrzanego o udział w morderstwie gdańskiego biznesmena. Innym podejrzanym w tej sprawie był Zirajewski. Ruprecht złożył zeznania, z których wynikało, że w śmierć gen. Papały zamieszany jest gangster Kazimierz Hedberg, kiedyś współpracownik SB, potem UOP i po wyjeździe do Szwecji zorganizował tam kanał przerzutowy amfetaminy. Skazany w Szwecji, karę odbył na własne życzenie w Polsce. Rok po śmierci Papały Hedberg (ps. Kartofel) zmarł na raka. Zeznania Ruprechta potwierdził Zirajewski. Ani słowem nie wspomniał o Edwardzie Mazurze. Dopiero pięć miesięcy po pierwszych zeznaniach nagle pamięć mu się odświeżyła. W sierpniu 1999 r. po raz pierwszy wymienił nazwisko Mazura jako uczestnika spisku na życie „grubego psa" (takim kryptonimem przestępcy określali gen. Papałę). Latkowski zauważa, że w każdych kolejnych zeznaniach pamięć Zirajewskiego cudownie się powiększała. Dodawał nowe szczegóły, daty, nazwiska. Czy wpływ na to miały spotkania z członkami grupy śledczej „Generał"?
Niezależnie od śledztwa grupy prokuratorsko-policyjnej swoje zadania wykonywali funkcjonariusze UOP (potem ABW). Dochodziło do nieporozumień. Oficerów UOP interesowały bowiem wątki z życia osobistego generała policji. Jeden z funkcjonariuszy UOP-ABW, płk Ryszard Bieszyński, nie wierzył w udział Mazura w spisku na życie Papały. W 2005 r. odszedł ze służby na emeryturę. Sam zgłosił się w charakterze świadka, aby złożyć zeznania podczas rozprawy ekstradycyjnej Edwarda Mazura w Chicago. Całość jego zeznań Latkowski zamieszcza w swojej książce. Trop Mazura przesłonił jednak wszystkie pozostałe, a kiedy sąd w Chicago odmówił ekstradycji, grupa „Generał" wykorzystała to jako alibi: bez Mazura sprawy nie dokończymy.
Latkowski charakteryzuje tło zbrodni, opisuje sylwetki przyjaciół i znajomych Marka Papały: Romana Kurnika, Wojciecha i Andrzeja Długoszów, Józefa i Jacka Sasinów. Przedstawia galerię znanych postaci ze świata przestępczego: Ryszarda Boguckiego, Andrzeja Zielińskiego ps. Słowik, Zygmunta Raźniaka, wspomnianego Hedberga, Baraniny, Kanigowskiego, Herszmana, Papiny. Każdy z nich mógł mieć związek z zabójstwem, ale żadnemu winy nie dowiedziono. Śledztwo wciąż pozostaje w stadium domniemań. Nie ma dowodów, a zeznania świadków brzmią mało wiarygodnie.
Latkowski pyta: „Czy w wymiarze sprawiedliwości znajdzie się ktoś na tyle odważny, by podjąć zdecydowane działania w sprawie śledztwa, które tylko od czasu do czasu odżywa w mediach?". Niech ktoś wreszcie mu odpowie.
Sylwester Latkowski, Zabić Papałę, wyd. Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2008