Kraj

Działania miękkie

Czy patriotyzm „swojskości” nie powinien rozszerzyć definicji na bardziej adekwatne formy „świata jako ojczyzny”?

Dyskusje o tożsamości brną w ślepą uliczkę, jeśli są podporządkowane wąsko pojętym interesom politycznym. Gdy mowa o tropieniu „czystości”, kończą się na próbach wsadzania kogoś na siłę do jednej szufladki. To niebezpieczna gra, jak wiemy z historii. Na szczęście są i pozytywne przykłady. Polska na pół roku objęła prezydencję przy Radzie Unii Europejskiej, a w ramach jej inauguracji Instytut Adama Mickiewicza pokazał świetne prace młodych twórców i twórczyń. Obyło się bez martyrologii, za to przywołano kwestie, które ludzi łączą, jak świadomość ekologiczna. Udało się też przemycić inny istotny komunikat – że Europa to dziś miejsce wielokrotnie złożonych tożsamości. I nie jest to kula u nogi, jak nas do tego przekonują populiści. Przeciwnie, to siła i bogactwo.

Alicja Biała, jedna z twórczyń prac pokazanych w Brukseli (prezentowana jest tam instalacja wykorzystująca technikę miedziorytu – przyp. red.), deklaruje się przede wszystkim jako Europejka. Zapytana przez dziennikarza „Gazety Wyborczej”, czy cieszy się z tego, że reprezentuje Polskę na ważnym międzynarodowym forum, odpowiedziała: „Trochę tak, ale mam raczej w sobie patriotyzm europejski i gdybym mogła reprezentować Danię czy Holandię, byłabym tak samo szczęśliwa”. Nic dziwnego, po maturze wyjechała na studia do Kopenhagi, uczyła się też w Royal Drawing School i Royal College of Art w Londynie. Mieszka i tworzy w Holandii.

Pod tą deklaracją może się podpisać wiele osób, które krążą po Europie od 1989 r., czy to w ramach wymian studenckich, czy to artystycznych. Ludzie przenoszą się też z kraju do kraju w poszukiwaniu pracy albo po prostu z ciekawości. Wbrew hałaśliwemu dyskursowi populistów nie dają się zamknąć w ciasnych ramach podwórkowej tożsamości.

Polityka 5.2025 (3500) z dnia 28.01.2025; Felietony; s. 99
Reklama