Kraj

Stanowski oręduje na prezydenta. Ten żart z wyborów może zaszkodzić PiS i Konfederacji

Krzysztof Stanowski Krzysztof Stanowski Youtube
Hasło Krzysztofa Stanowskiego to „Zero kompetencji”, co ma się odnosić do niego samego, a jednocześnie do wszystkich innych kandydatów. Zrugał ich zresztą z góry na dół.

Tak jak się spodziewaliśmy już od kilku dni, założyciel popularnego Kanału Zero (internetowej stacji telewizyjnej) Krzysztof Stanowski zadeklarował swój start w wyborach prezydenckich. Zrobił to w swoim, czyli prowokacyjno-satyrycznym stylu. Wyszło dość zabawnie i z pewnością odniesie skutek. Program, którego celem było zmobilizowanie zwolenników do zbierania podpisów pod kandydaturą Stanowskiego, na żywo obejrzało ponad 50 tys. osób, a w ciągu najbliższych dni liczba ta zwiększy się zapewne kilkakrotnie. Podpisy będą.

Stanowski, czyli zero kompetencji

Stanowski deklaruje, że nie startuje na serio, lecz wyłącznie po to, aby skorzystać z przywilejów kandydata, czyli występować w telewizji w ich towarzystwie i relacjonować kampanię od wewnątrz. Jako że sam uznał się za zupełnie nienadającego się na prezydenta i nie ukrywa swoich niepolitycznych celów, będzie wiarygodny jako komentator. Jesteśmy więc proszeni, aby uznać jego przedsięwzięcie za medialno-satyryczne i w tym sensie poprzeć jego „kandydaturę”.

Odpowiednio do tego stand-up Stanowskiego pełen był różnych gagów, zaprawionych zresztą autoironią. Hasło Stanowskiego to „Zero kompetencji”, co ma się odnosić do niego samego, a jednocześnie do wszystkich innych kandydatów. Zrugał ich zresztą z góry na dół i wyśmiał głośniej, niż którykolwiek z nich mógłby sobie pozwolić. Nie ma więc na kogo głosować, bo główni kandydaci są „marionetkami” i „chłopcami na posyłki” swoich partii, a pozostali nie lepsi. Jeden jest płaczkiem i histerykiem, drugi stroi sobie żarty, publicznie pijąc piwo, a inna znowu chce zapędzić kierowców samochodów osobowych do autobusów.

Program Stanowskiego trwał ledwie kilka minut, ale rekwizytów było w nim co niemiara: od flagi niemieckiej, przez nagrania głosu Wojciecha Jaruzelskiego, aż po koszulkę Messiego. Ta ostatnia chyba ma związek z dawną profesją Stanowskiego, który był dziennikarzem sportowym.

Zagrożenie dla Mentzena i Brauna

Po co Stanowski to robi, czy jest to etycznie akceptowalne i co z tego wynika? Na pierwsze pytanie nowo objawiony kandydat dał odpowiedź całkiem wiarygodną. Chce zająć pozycję dla dziennikarza szczególną, jaką jest „obserwacja uczestnicząca”, tworząc unikalne materiały i promując swoją stację. Jeszcze 20 lat temu należałoby to uznać za dwuznaczne z punktu widzenia etyki dziennikarskiej oraz uwłaczające godności wyborów. Jednak wiele się zmieniło w realiach demokracji. Satyrycy nie od dziś zostają politykami (Beppe Grillo, Władymir Zełenski), a przedsięwzięcia polityczne o rodowodzie ironicznym znane są również z naszego podwórka (Polska Partia Przyjaciół Piwa).

Można tego nie lubić, ale niezaprzeczalnie jest to zjawisko należące do nurtu demokracji bezpośredniej i świetnie komponujące się z duchem i naturą mediów społecznościowych. Co najwyżej można mieć wątpliwości, czy wypada używać kampanii do promowania już nie tylko własnego medium, lecz nawet jego nazwy. Osobiście uważam, że to przesada, ale jestem skłonny tę przesadę wybaczyć. Kanał Zero jest zaangażowaną prawicową (choć udającą zdroworozsądkową centrowość) stacją, dla której punktem odniesienia są media w stylu TV Republika, co oznacza, że nie musi robić wiele, aby wypaść w miarę korzystnie.

Po tym etycznym rozgrzeszeniu trzeba się zastanowić nad politycznym znaczeniem decyzji Stanowskiego. Jest on z pewnością celebrytą mającym setki tysięcy sympatyków. Stylem i formatem intelektualnym Stanowski bardzo przypomina Sławomira Mentzena, i to głównie jemu może odebrać głosy. I tak też się pewnie stanie. A jeśli dodać do tego te 2 czy 3 proc., które zabierze Mentzenowi Grzegorz Braun, to perspektywa kilkunastoprocentowego wyniku zaczyna się szefowi Konfederacji wymykać.

Niegłupi facet, choć „prawak”

Dlaczego Stanowski robi to Mentzenowi? Pewnie dlatego, że może. W dość brutalnym świecie polityki i jej okolic to wystarczy. Stanowski ma swoją grę i swoje cele osobiste i zawodowe. Nie musi ich poświęcać dla kariery Mentzena, który mu pewnie ani brat, ani swat.

Jednak czy poza Konfederacją ktoś jeszcze zauważy start Krzysztofa Stanowskiego? Z pewnością. Jako że natura pseudohappeningu Stanowskiego jest satyryczna, raczej nie ma mowy o tym, aby zachęcał wyborców do głosowania w drugiej turze na Karola Nawrockiego. Tym samym wszystkie psy, które na Nawrockim powiesi w ciągu nadchodzących czterech miesięcy, nadal będą na nim wisieć, gdy przyjdzie mu się zmierzyć z Rafałem Trzaskowskim w drugiej rundzie.

Dla Nawrockiego i PiS start Stanowskiego jest niewygodny. Inaczej jest w przypadku Trzaskowskiego, dla którego docinki i krytyki Stanowskiego będą raczej nieszkodliwe. Trzaskowski nie kumplował się z gangsterami i płacił swoje rachunki – nie usłyszy więc od Stanowskiego niczego, co mogłoby wytrącić go z równowagi bądź mu zagrozić. Będą to zapewne mniej więcej te same rzeczy, które spin doktorzy PiS przygotują dla Nawrockiego. Paradoksalnie więc obóz demokratyczny może się ze startu Stanowskiego cieszyć. Ja też się cieszę, bo to niegłupi facet, choć „prawak”. Chętnie posłucham jego zjadliwych komentarzy i obejrzę satyryczne spoty reklamowe w jego wykonaniu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Barwicha pod Moskwą. Jak się żyje na osiedlu byłych dyktatorów? „Polityka” dotarła do osoby z otoczenia Janukowycza

Zbiegły z Syrii Baszar Asad prawdopodobnie zamieszka teraz w podmoskiewskiej Barwisze, czyli na politycznym cmentarzysku rosyjskiej polityki imperialnej.

Paweł Reszka, Evgenia Tamarchenko
08.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną