Granie w zastraszanie
PiS grozi zemstą i ma w tym swój cel. Powrót do władzy Kaczyńskiego ma się jawić jako straszny
Maszyna zastraszania działa z pełną mocą, a znacząca kumulacja nastąpiła przy okazji rozpatrywania przez PKW sprawy dotacji finansowej dla PiS. Partia Kaczyńskiego zagroziła wnioskami do prokuratury wobec części członków komisji o odpowiedzialność karną, także pozwami cywilnymi o wysokie odszkodowania. Nie ma jednoznacznych dowodów, że ten właśnie czynnik spowodował zmianę stanowiska u dwóch członków PKW, którzy w końcu wstrzymali się od głosu, a to umożliwiło przegłosowanie pieniędzy dla PiS.
Ale też trudno odrzucić taką hipotezę. Wcześniej zarówno Ryszard Składkowski, jak i Ryszard Balicki opowiadali się za odroczeniem decyzji PKW do czasu uregulowania statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. Coś się zatem wydarzyło w ciągu dwóch grudniowych tygodni, skoro nastąpiła zmiana stanowiska. Balicki powiedział potem: „Politycy mogą więcej, mogą inaczej. My jesteśmy prawnikami, którzy działają według Kodeksu wyborczego”. Powiedział też, że na miejscu ministra finansów raczej nie wypłaciłby PiS pieniędzy, co może uprawdopodabniać tezę, że chodziło o obawę przed osobistymi konsekwencjami, o zejście z celownika PiS i przekierowanie problemu do Ministerstwa Finansów. Minister Domański ujawnił, że pojawiły się groźby wobec urzędników jego resortu. Jest to zatem konsekwentnie stosowana metoda oparta na obietnicy bezwzględnej nieuchronnej zemsty.
Kto się kogo bardziej boi
Faktycznie, nie ma żadnej gwarancji, że połączona prawica, wraz z Konfederacją, nie wróci do rządzenia w 2027 r., a może wcześniej, a następstwa tego mogą być dla wielu osób dramatyczne. Zbigniew Ziobro wprost wymienia przestępstwa i paragrafy, za jakie będą według niego skazani Tusk, Bodnar, Sienkiewicz i inni; chodzi o działania „kryminalne, bezprawne i przestępcze”, na przykład, zdaniem Ziobry, w kwestii potraktowania prokuratora Barskiego.