„Wiceminister od zbrojeniówki” będzie sprzątał po Wieczorku. Tylko co z obronnością?
Marcin Kulasek spędził do poniedziałku 389 dni jako sekretarz stanu w resorcie aktywów państwowych. Teraz ma zostać ministrem konstytucyjnym od nauki i szkolnictwa wyższego. Kto go zastąpi w MAP, tego na razie nie wiadomo, w każdym razie również kandydat Nowej Lewicy, która ma to stanowisko zagwarantowane w wewnątrzkoalicyjnych ustaleniach.
To pierwszy transfer z rządowego stanowiska współodpowiedzialnego za obronność i zbrojenia do innego obszaru polityki państwa, w sytuacji gdy cały ten obszar przechodzi dynamiczne zmiany, mające zdecydować o militarnym wzmocnieniu kraju. Przemysł obronny, w Polsce w dominującej części znajdujący się pod kontrolą państwa poprzez resort aktywów, ma w tej transformacji do odegrania fundamentalną rolę – a nie kto inny jak obecna koalicja miała temu przemysłowi powierzyć przynajmniej połowę wartości gigantycznych zamówień sprzętu i uzbrojenia.
Stanowisko „nadzorcy” tych przemian wydaje się nie tylko wyróżnieniem, ale zadaniem o strategicznym znaczeniu i misją, która szybko się w polskiej historii nie powtórzy. Można by mieć nadzieję, że polityk, któremu taką misję rząd powierza, będzie chciał ją przeprowadzić do końca i zameldować wykonanie zadania. Można by sądzić, że odwrót po niecałym roku to nic więcej niż rejterada. Ale z drugiej strony, traktując rzecz po ludzku, każdy może mieć dość, znudzić się, uznać, że się nie nadaje – nawet po roku.
Czytaj też: