Prosty wybór. Nawrocki wygra, jeśli baza „antyPiS” się zawaha. To będzie bezlitosny test
Zbliżające się wybory prezydenckie zapowiadają się na najbardziej klarowne od lat. Po ostatnich deklaracjach kandydata PiS Karola Nawrockiego, że nie podpisze żadnej liberalizacji aborcji, nawet przewidującej powrót do tzw. kompromisu sprzed wyroku TK, oraz nie zgodzi się na związki partnerskie – sytuacja jest jasna. Potem próbował coś łagodzić i rozmywać, zapewne na skutek reprymendy ze strony swoich sztabowców, ale jego prawdziwe poglądy są szczere i oczywiste.
Rafał Trzaskowski natomiast od dawna zapewnia, że zaakceptuje możliwość aborcji do 12. tygodnia oraz związki partnerskie. Zatem przynajmniej w tej ważnej kwestii, prawnej, obyczajowej i kulturowej, stanowiska są określone, a wybór jednoznaczny. Będzie to w istocie plebiscyt nad tym, czy w Polsce jest więcej elektoratu progresywnego i tolerancyjnego, czy zachowawczego i kościelnego. To będzie znacznie lepszy sprawdzian w tej materii niż jakiekolwiek sondaże, które bywają różnie sformułowane, niejednoznaczne i rozmaicie interpretowane.
Jeżeli wybory wygra Nawrocki, będzie to oznaczało jedną z trzech możliwości. Pierwsza – że jednak nie jest tak, że parlament jest bardziej konserwatywny niż społeczeństwo, jak głosi popularna na lewicy opinia, w sytuacji, kiedy naród w wolnych wyborach i w większości wskazał radykalnego konserwatystę. Druga opcja: po prostu te kwestie nie okazały się tak ważne, jak się sądzi; że nawet jeśli ktoś chce obyczajowej liberalizacji, to inne kryteria są dla niego istotniejsze. I trzecia możliwa interpretacja: przy najszczerszej chęci zmiany w kwestii aborcji i związków partnerskich niechęć do Platformy Obywatelskiej i jej kandydata okazała się nie do przełamania, co też pokaże hierarchię ważności spraw.