Kraj

Nie tylko o wybory prezydenckie chodzi. Oto najnowsza myśl polityczna PiS

Anna S. Kowalska / Polityka
Oto najnowsza dobrozmienna myśl polityczna. Jej realizacja oznaczałaby destabilizację państwa polskiego, nad czym ludzie w PiS pracują wyjątkowo intensywnie.

Zamierzałem napisać felieton o tempie rozliczeń władz rządzących Polską w latach 2015–23; sprawa budzi emocje, także u zwolenników koalicji 15 października, nie tylko szeregowych, ale i prominentnych. Postanowiłem odłożyć ten temat na inną okazję z uwagi na stanowisko PKW z 30 grudnia. Zmieniło ono uchwałę z 29 sierpnia, odrzucającą sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r. Powodem było naruszenie dwóch przepisów kodeksu wyborczego, mianowicie art. 132 par. 5 (przyjmowanie niedozwolonych korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym) i art. 135 par. 1 (przekroczenie limitów wydatków na kampanię). 18 listopada PKW odrzuciła sprawozdanie PiS za 2023 r. PiS odwołał się do Sądu Najwyższego. Sprawa została skierowana do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. 11 listopada PKW wnioskowała do SN o wyłączenie tzw. neosędziów, ale wniosek został odrzucony. Tego samego dnia IKNiSP uznała skargę PiS i stwierdziła, że „w niniejszej sprawie ustawodawca w art. 145§6 k. wyb. przesądził, że jedyną możliwą sankcją uznania zasadności odwołania od uchwały jest jej uchylenie i bezwzględna konieczność przyjęcia sprawozdania przez PKW”.

PKW dalej miała wątpliwości i 16 grudnia przegłosowała wniosek odroczenia decyzji do czasu „systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i sędziów biorących udział w orzekaniu tej izby”. 30 grudnia sprawozdanie PiS zostało przyjęte przez PKW.

Oto fragmenty uchwały z 30 grudnia. „§1. W wykonaniu postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 11 XII 2024 r. (...) [PKW postanawia] przyjąć sprawozdanie finansowe Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość (...) [związane] z udziałem w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, przeprowadzonych w dniu 15 października 2023 r. §2. Niniejsza uchwała została podjęta wyłącznie w wyniku uwzględnienia skargi przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego i jest immanentnie i bezpośrednio powiązana z orzeczeniem, które musi pochodzić od organu będącego sądem w rozumieniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i Kodeksu wyborczego. Państwowa Komisja Wyborcza nie przesądza przy tym, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest sądem w rozumieniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i nie przesądza o skuteczności orzeczenia. §3. Od niniejszej uchwały nie przysługuje środek prawny”.

Czytaj też: Pieniądze dla PiS. Minister gra na czas, w PKW kotłuje się jak w wirówce

Znajoma Dudy decyduje

Normalny tok powinien być taki: PKW odrzuca sprawozdanie PiS. Partia odwołuje się do SN. Ten uznaje skargę, a potem informuje o tym PKW i wnioskodawcę. PKW informuje ministra finansów, który nakazuje wypłatę stosownych pieniędzy na rzecz PiS. I to wszystko, żadna uchwała nie jest potrzebna ani nawet dopuszczalna, ponieważ PKW nie ma kompetencji do uchwalania czegokolwiek w związku z orzeczeniami SN.

Jednakże sytuacja w Polsce jest ekstraordynaryjna, a obóz rządzący kwestionuje legalność IKNiSP. Powstaje więc wątpliwość, czy ta Izba może być zaliczana do SN. Powody są niebłahe. 23 stycznia 2020 r. trzy połączone izby Sądu Najwyższego (Cywilna, Karna oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych) podjęły uchwałę dotyczącą statusu tzw. neosędziów, czyli sędziów powołanych z udziałem KRS ukształtowanej na podstawie ustawy z 8 grudnia 2017. Uznano, że udział osób tak mianowanych prowadzi do nienależytej obsady sądu. Czyli orzeczenia wydane z udziałem tych sędziów mogą być kwestionowane jako wydane przez sąd w niewłaściwym składzie.

Podobne stanowisko zajęły Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) i Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC). Nasza konstytucja z 1997 r. traktuje umowy międzynarodowe ratyfikowane przez Polskę za źródło prawa równe ustawom. Argumenty niektórych polityków, że zgodnie z orzeczeniami TK ustawa zasadnicza stoi wyżej od prawa międzynarodowego, są bezprzedmiotowe.

Przedstawiciele obecnej opozycji i ich zwolennicy wywodzą inaczej. Zignorowali stanowisko SN. Pierwsza prezes SN oświadczyła: „Wszelkie podnoszone przez Trybunał Sprawiedliwości UE wątpliwości wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN pozostają bez znaczenia dla kompetencji tej izby do stwierdzania ważności wyborów”. Można to traktować jako deklarację ważności orzeczeń IKNiSP.

Ostrość sporu politycznego w Polsce utrudnia znalezienie rozsądnego kompromisu. Zwolennik koalicji 15 października mógłby argumentować, że gdyby p. Manowska chciała zachować neutralność, to winna skierować skargę PiS do SN, a nie do IKNiSP. Skoro zdecydowała się na IKNiSP, udokumentowała, że jest bardziej znajomą p. Dudy aniżeli piastunką funkcji, której jednym z zadań jest ochrona niezawisłości. Z kolei zwolennik PiS będzie utrzymywał, że p. Manowska po prostu zastosowała polskie prawo.

Czytaj też: Salomonowa decyzja PKW. Noworoczny prezent dla PiS i gorący kartofel dla rządu

Logicznie wszystko jest możliwe

Powyższy gordyjski węzeł prawny od razu widać w działaniach PKW, też podzielonej wedle aktualnego kryterium politycznego – czterech członków jest przychylnych tzw. dobrej zmianie, czterech nie. Wcześniej PKW miała wątpliwości co do IKNiSP, skoro wnioskowała o wyłączenie tzw. neosędziów. Nie jest jednoznaczna w tej materii. Z jednej strony dokument ma być „immanentnie i bezpośrednio” związany z z werdyktem, który „musi pochodzić od organu będącego sądem w rozumieniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i Kodeksu wyborczego”, z drugiej strony PKW „nie przesądza, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest sądem w rozumieniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i nie przesądza o skuteczności orzeczenia”.

Wygląda na to, że PKW zadowoli obie zwaśnione strony. Dobrozmieńcy mogą powiedzieć, że wykonuje orzeczenie SN i jest skuteczna. Ich oponenci mają pełne prawo utrzymywać, że skoro PKW nie przesądza, czy IKNiSP jest sądem w rozumieniu prawa, to uznanie skargi PiS nie rodzi skutków prawnych („nie przesądza o skuteczności orzeczenia”). Minister finansów mógł uznać decyzję IKNiSP za skuteczną lub bezskuteczną wedle swojego uznania. Z logicznego punktu widzenia, jeśli mamy A i nie-A (tak jest w PKW), a więc sprzeczność, to wynika z niej wszystko. Nadto stwierdzenie, że od decyzji PKW nie przysługuje środek odwoławczy, jest zgoła absurdalne, ponieważ przypisuje tej uchwale status, którego nie posiada.

Uchwałę podpisał p. Marciniak, przewodniczący PKW, którego prodobrozmienne inklinacje nie są tajemnicą. Promieniał dumą w trakcie konferencji prasowej 30 grudnia, co może być traktowane jako argument, że sam (i trzej inni głosujący jak on) traktuje uchwałę PKW za otwarcie drogi do odzyskania przez PiS pieniędzy. Taka interpretacja kłóci się jednak z faktem, że dwóch członków PKW, desygnowanych przez koalicję 15 października, wstrzymało się od głosu. Ponieważ zgodnie z regulaminem obrad tego gremium podejmuje ono uchwały zwykłą większością głosów (wstrzymujące się nie liczą), dwa głosy zdecydowały o przyjęciu uchwały. Ich rozkład i niejednoznaczna treść mogą sugerować, że PKW faktycznie (może nawet celowo) uchyliła się od zajęcia stanowiska, cedując ostateczną decyzję na ministra finansów. Notabene jeden z wstrzymujących się od głosu członków PKW otwarcie stwierdził, że jego zdaniem minister nie powinien wypłacać pieniędzy na rzecz PiS.

Czytaj też: Widmo unieważnionych wyborów krąży po Polsce. Jak rozsupłać ten węzeł?

Myśl polityczna PiS

Od razu po decyzji PKW z sierpnia dobrozmieńcy rozpoczęli propagandę, że wybory prezydenckie w 2025 r. będą nierówne, co daje powód, aby je zakwestionować. Gdyby kandydat PiS przegrał, byłby to powód do wniosku o stwierdzenie nieważności elekcji. Co wtedy? Niektórzy wręcz opowiadali, że byłoby dwóch prezydentów, a więc stan totalnej anarchii ustrojowej. Uchwała PKW z 30 grudnia miała zapobiec tej sytuacji. Nie ma oczywiście możliwości sprawdzenia, czy taka była motywacja p. Marciniaka i kolegów, nawet tych niezdecydowanych. Nawet zakładając, że chcieli odebrać destrukcyjne paliwo dobrozmieńcom, trzeba uznać taką intencję za przejaw wyjątkowej naiwności. Jest tysiące innych powodów, aby zakwestionować porażkę kandydata PiS. Może się np. zdarzyć, że p. Rachoń i p. Gójska-Rachoniowa razem z p. Kłeczkiem zorganizują debatę w TV Republika w czasie ciszy wyborczej. Jej treścią będzie popieranie kandydatur p. Jakubiaka i p. Mentzena. Potem wniesie się skargę do SN, p. Manowska skieruje ją do IKNiSP, a to gremium orzeknie, że audycja wpłynęła na wynik wyborów – skoro zdecydowało, że PiS nie korzystał nielegalnie z publicznych pieniędzy, niby dlaczego nie miałoby ustalić, że p. Nawrocki przegrał z powodu akcji TV Republika?

Mówiąc poważniej, uznanie nieważności wyborów niewiele daje dobrozmieńcom. Zgodnie z konstytucją p. Duda odchodzi z początkiem sierpnia i jego obowiązki przejmuje nowo wybrany prezydent lub marszałek Sejmu. To sprawi, że program sanacji prawa zostanie prędko przeprowadzony, niezależnie od werdyktu IKNiSP, której żywot szybko się zakończy. Dlatego ludzie PiS coraz częściej zaczynają przebąkiwać o przedterminowych wyborach parlamentarnych, jeszcze przed prezydenckimi.

Wspomniany p. Jakubiak wymyślił taki trick. Prezydent, tj. p. Duda, będzie przeciągał uchwalenie ustawy budżetowej. Wprawdzie nie jest to krok przewidziany przez prawo, ale p. Jakubiak powiada: „Zobaczymy, co oni wtedy zrobią”. Art. 225 konstytucji stanowi: „Jeżeli w ciągu 4 miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy budżetowej nie zostanie ona przedstawiona Prezydentowi Rzeczypospolitej do podpisu, Prezydent Rzeczypospolitej może w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu”.

Trick jest taki: a może zdążymy? Duda skróci kadencję Sejmu, potrzebne będą nowe wybory, może je wygramy, a wtedy łatwiej będzie wprowadzić naszego kandydata do Pałacu Namiestnikowskiego. Oto najnowsza dobrozmienna myśl polityczna. Jej realizacja oznaczałaby destabilizację państwa polskiego, nad czym ludzie w PiS pracują wyjątkowo intensywnie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego świat się tak nagle popsuł? Układ sił wyraźnie się zmienia. Prof. Andrzej Leder dla „Polityki”

Andrzej Leder, filozof kultury, psychoterapeuta, o tym, dlaczego Zachód traci znaczenie, jak może wyglądać nieliberalny świat, i gdzie w tym wszystkim jest Polska.

Jakub Majmurek
23.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną