Dzyń, dzyń! To ostatni dzwonek dla rządu. 2025 r. ustawi polską politykę na najbliższe lata
Nic nie jest przesądzone. W ostatnich latach liczne czarne łabędzie z dnia na dzień zmieniały polityczną teraźniejszość. W 2020 r. pandemia ustawiła wybory prezydenckie, w 2022 eskalacja wojny w Ukrainie ustawiła najważniejsze tematy nadchodzących kampanii, a w 2023 zaskakujący zryw doprowadził do zmiany rządu. Redakcja „Polityki” nie posiada kryształowej kuli.
Jednakże posiada już tegoroczny kalendarz. W nim grubym markerem zakreślony jest maj, w którym odbędzie się najważniejsze wydarzenie politycznego sezonu – wybory prezydenckie. Politycy i komentatorzy przyzwyczaili nas, że każda kolejna elekcja jest „najważniejsza” i „epokowa”, lecz tym razem wybór głowy państwa wyraźnie wyznaczy kierunek najbliższych dwóch, a prawdopodobnie nawet sześciu lat.
Żyrant rządu
Majowe głosowanie będzie de facto wotum zaufania dla rządu. Poziom zaangażowania, z jakim społeczeństwo ruszy wiosną do urn, wyraźnie powie nam o pretensjach i zawodzie lub wyrozumiałości i zaufaniu wobec Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL i Polski 2050. Zwycięstwo prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego będzie odroczeniem spłaty – jak to określiła jedna z posłanek – kredytu zaufania, na którym zbudowany jest rząd. Prezydent i rząd wywodzący się z jednego środowiska gwarantują współpracę, zapowiedziany już pakiet rozwiązań i ustaw do przyjęcia oraz przyspieszenie rozliczeń poprzedniej władzy. Należy się jedynie zastanowić, czy poparcie Polek i Polaków wynika z entuzjazmu dla pracy rządu, czy strachu przed poprzednikami. I to niezwłocznie, bo jeśli środki z kredytu się wyczerpią, skutki mogą być opłakane.
Walka o Pałac Prezydenci staje się również egzystencjalnym priorytetem dla PiS.