O ustawę o asystencji osobistej osoby z niepełnosprawnościami upominają się od dawna. Rządowy projekt trafił właśnie do konsultacji; będzie jednym z największych programów społecznych tej kadencji – ma wprowadzić rewolucję w systemowym dostępie do asystencji, która dzisiaj istnieje tylko w ramach programów konkursowych rozliczanych rocznie. Jeśli więc w mieście, gminie czy powiecie są na nią pieniądze, to usługa jest dostępna, gorzej, jeżeli pieniędzy brakuje. Nowy program ma tę sytuację ustabilizować.
W Polsce żyje blisko 1,2 mln osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności, wymagających intensywnego wsparcia w codziennych czynnościach. Wiele z nich pozostaje pod opieką rodzin. W ramach nowego systemu osoba z niepełnosprawnością będzie mogła zdecydować, czy sama wybierze asystenta z grona znanych jej osób, czy będzie to ktoś współpracujący z NGO-sami lub wskazany przez powiat.
Środowisko osób z niepełnosprawnościami wytyka jednak rządzącym błędy. Program znalazł się wśród „100 konkretów na 100 dni”, ale jeśli zostanie uchwalony w przyszłym roku, zacznie działać dopiero w 2026 r. Zakres przyznawanych godzin usług asystenckich będzie się wahać od 30 do 240 godz. miesięcznie, czyli ośmiu dziennie, ale dopiero w trzecim roku działania programu. „To za mało” – mówili protestujący niedawno pod Kancelarią Premiera. Podkreślali też, że zasady korzystania z pomocy są nierealistyczne: osoba z niepełnosprawnością ma prawo do asystenta, tylko jeśli jego rodzic albo opiekun nie korzysta z tzw. opieki wytchnieniowej.
Łączny budżet programu rozłożony na 10 lat to 80 mld zł. Dużo? Dla porównania – tylko w 2025 r. ZUS wypłaci 62,8 mld zł na realizację świadczenia 800 plus przyznawanego bez żadnego kryterium dochodowego.