„Decyzja jest taka, że zatrzymujemy projekt. Jest to monumentalna, niepotrzebna, źle przygotowana, źle wyceniona, kompletnie nieracjonalna inwestycja” – tymi słowami prezes Orlenu Ireneusz Fąfara zaczął 12 grudnia konferencję prasową na temat największej inwestycji spółki: Olefiny III. Tymi słowami również częściowo ten projekt pogrzebał. Choć może uratował samą spółkę. „Zaczęło się w 2018 r. od zapowiedzi, że to będzie kosztowało 8 mld, w 2021 powiedziano, że to będzie 13,5 mld, po czym po dwóch latach podwyższono wysokość nakładów inwestycyjnych do 25 mld. Szacujemy, że to powinno być 45–51 mld zł” – dodał prezes Fąfara. A to oznacza, że nie byłoby takiego horyzontu czasowego, kiedy wydane na Olefiny III pieniądze mogłyby się zwrócić.
Giełda na decyzję zarządu zareagowała nerwowo, akcje spółki zaczęły pikować. Żeby trzy godziny później zacząć się odbijać. Mniej więcej wtedy, kiedy do akcjonariuszy dotarły słowa prezesa Fąfary, że zamknięcie jest jednocześnie nowym otwarciem. Prawda jest taka, że żaden zarząd na świecie nie podjąłby decyzji, która zmiotłaby z powierzchni ziemi projekt, na który już wydano 12 mld zł. A kolejnych 6 mld zakontraktowano właściwie na sztywno. Stąd zatrzymanie projektu będzie tak naprawdę okrojeniem go i dopasowaniem do trudnych realiów branży petrochemicznej. Sam prezes Fąfara stwierdził: „Podejmujemy najlepszą ze złych decyzji”, bo spółka w inwestycję nazywaną teraz Nową Chemią zamierza władować kolejne 22 mld zł. Nadal nie mając tak naprawdę pewności, że i po cięciach projekt stanie się dochodowy.
Reakcja PiS, za rządów którego wymyślono i rozpoczęto budowę Olefin III, była przewidywalna. „Brak ambicji, kompleksy, mikromania; niszczą wszystko, co mogłoby dać Polsce rozwój” – napisał w mediach społecznościowych Jarosław Kaczyński.