Kraj

Jesienny siew

Kampanijna bomba poszła w górę. Od polaryzacji ma być Tusk, Trzaskowskiego czeka gra „na wyjeździe”

Hala w Gliwicach. Hala w Gliwicach. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Za nami największa wyborcza impreza w dziejach Platformy i najbardziej spektakularne otwarcie kampanii. Korzystając ze słabości głównego rywala, Rafał Trzaskowski podjął próbę odebrania mu prawicowej symboliki. Ale czy zdoła narzucić swoje reguły gry podczas całej półrocznej kampanii?

Oficjalnie to wciąż „prekampania”, ale tak naprawdę bomba poszła w górę. Sobotnia konwencja Trzaskowskiego w Gliwicach to chyba pierwsze tak mocne w dziejach jego obozu wejście w kampanię. Obrazki z Gliwic będą teraz powracać w materiałach promocyjnych, ale na dziś dużo istotniejszy wydaje się ogólny polityczny kontekst. Bo wygląda na to, że liderom KO tym razem udało się uprzedzić konkurencję i określić pole gry kampanii. Zakopany w swoich problemach PiS na razie nie ma więc innego wyjścia, jak się dostosować.

I chociażby dlatego gliwicką imprezę warto uznać za wydarzenie bez precedensu. Kampanijne debiuty Platformy zawsze dotąd były rachityczne, ospałe, skażone rutyną. To PiS zaskakiwał dynamicznymi otwarciami i narzucał własną narrację. Partia Tuska musiała potem gonić, co czasem jej się udawało, ale częściej mimo wszystko już nie była w stanie odrobić dystansu. Ubiegłoroczny sukces obecna koalicja też zresztą w mniejszym stopniu zawdzięczała swojej sprawności, w większym zaś spontanicznej eksplozji obywatelskiego sprzeciwu na zwołanych przez Tuska marszach.

Wygląda na to, że nieplanowane wcześniej prawybory pomogły KO dostroić kalendarz. Pierwotnie planowano, że w sobotę 7 grudnia zostanie po prostu przedstawiony prezydencki kandydat, co miało też trochę odciągnąć uwagę opinii od bilansów roku rządzenia. Skala ambicji Radka Sikorskiego przeszła jednak oczekiwania i premier zgodził się zdemokratyzować wyścig po nominację, co przyspieszyło rozstrzygnięcie. W tej sytuacji należało zmodyfikować plan na gliwicką imprezę, bo kandydat został wyłoniony już wcześniej i odpadł element zaskoczenia. Można było więc przejść do kolejnego etapu, czyli zakreślenia jego ogólnej sylwetki, zdefiniowania planu kampanii.

Było w tym trochę improwizacji.

Polityka 51.2024 (3494) z dnia 10.12.2024; Polityka; s. 21
Oryginalny tytuł tekstu: "Jesienny siew"
Reklama