Książki, początkowo wygrzebywane spod popiołów Warszawy, były równie ważne jak radiowy sygnał w eterze. Formalnie bibliotekę PR wpisano do struktury Radia w 1947 r., gdy dyrektorem naczelnym był Wilhelm Billig. Stała się zapleczem dokumentacyjnym dla dziennikarzy – ta funkcja biblioteki PR trwa zresztą do dziś. Zgromadziła jedyny w Polsce księgozbiór, selekcjonowany pod kątem potrzeb dziennikarzy radiowych i portali tematycznych. Trafiły tam również białe kruki, jest dziewięć starodruków z XVIII w., 800 – z XIX w., 3,8 tys. książek o wartości antykwarycznej. Wszystkie stanowią majątek Polskiego Radia.
Jest tam też kolekcja pierwszych reportaży z czasów PRL o wartości dziś nieocenionej. A także – poezja, proza, dramaty, które po wojnie nie miały wznowień, bo autorzy trafili na listy zakazanych. Są antologie, socrealizm, Woroszylski, Konwicki. Literatura tajemna, dostęp do niej mieli przez lata radiowcy, bo tych książek nie wyrzucono na śmietnik. Literatura sprzed 1946 r. to 4 tys. pozycji. W wielu, na marginesach, można odczytać zapisane ołówkiem uwagi wybitnych radiowców, reżyserów, redaktorów, adaptatorów, realizatorów dźwięku. Wydania, w których łatwo ustalić, co wycięła socjalistyczna cenzura. Bez tych książek nie powstałyby tysiące wspaniałych audycji literackich, językowych, dokumentalnych, słuchowisk.
Dla biblioteki wybudowano nowoczesne skrzydło budynku przy Malczewskiego. Teraz księgozbiór ma zostać rozproszony pomiędzy redakcje jako księgozbiór podręczny. Z kolei starodruki miałyby trafić do Biblioteki Narodowej jako depozyt. Likwidator i zarazem prezes PR Paweł Majcher swoją decyzję „o zredukowaniu księgozbioru i przekazaniu magazynów oraz infrastruktury na unikatowy zbiór płytowy” tłumaczy potrzebą „uporządkowania i digitalizacji”, które „należą do priorytetów Archiwum PR”.