Drobne codzienne ekodecyzje, pomnożone przez miliony, nabierają globalnego znaczenia.
Czekamy na Wasze głosy i przykłady jak Wy radzicie sobie z ekologią w codziennym życiu.
Gdy przyjeżdżam do Polski, najbardziej uderza mnie brak poczucia estetyki: śmieci porozwalane przy zsypach, porozjeżdżane trawniki, puszki i butelki w lasach – opowiada Robert Alda, plastyk, mieszkający od kilkunastu lat w Norwegii. – Oczywiście zdarza się i w Norwegii, że powstają dzikie wysypiska śmieci, ale wówczas ludzie robią potworny raban, wybucha afera w lokalnej prasie. Żeby sprawdzić, jak sprawy mają się w Polsce, wystarczy wejść do pierwszego z brzegu lasu.
Inna sprawa, że zachowania proekologiczne w wielu przypadkach sprowadzają się do ograniczania konsumpcji. „Żyj prosto. Konsumuj mniej. Myśl więcej” – to puenta okładkowego artykułu w amerykańskim magazynie „Time” na temat globalnego ocieplenia. Takie wezwania nie brzmią dobrze dla Polaków, którzy mają za sobą lata peerelowskiej ascezy. Nie chcą rezygnować z darmowych reklamówek w supermarketach, bo to był kiedyś towar deficytowy. Wyliczenia „Time’a”, że przejście jednej osoby na wegetarianizm ogranicza emisję gazów cieplarnianych o półtorej tony rocznie, robią wrażenie, ale mogą nie przekonać do rezygnacji z befsztyka ludzi, którzy pamiętają kartki na mięso. Jest jeszcze jeden problem.
– Trudno chronić środowisko w rozwarstwionym społeczeństwie – mówi Dariusz Szwed, współprzewodniczący partii Zieloni 2004. – Biednych na to nie stać, nuworysze mają potrzebę obnoszenia się ze swoim bogactwem.
W czasach, gdy rosną ceny benzyny, centra są szczelnie zakorkowane, a cały świat trąbi o emisji dwutlenku węgla, w Polsce wybuchła absurdalna moda na terenowe samochody używane w miastach. Przez mazurskie jeziora przepływają z rykiem potężne motorówki, a modnym sposobem spędzania czasu są leśne przejażdżki quadami i motorami crossowymi, które płoszą zwierzęta i masakrują roślinność.
Bardzo wiele zależy od władz, które choćby poprzez politykę podatkową mogą sprawić, że zachowania proekologiczne stają się opłacalne. Norwegia wprowadziła na przykład bardzo duże zniżki dla nabywców samochodów z silnikiem hybrydowym. W Londynie obowiązują opłaty za wjazd samochodem do centrum, o wiele wyższe dla samochodów terenowych. W Irlandii wprowadzono drobną opłatę za foliowe reklamówki i w ciągu kilkunastu tygodni ich zużycie spadło o 90 proc. Dla większości polskich polityków ekologia jest, niestety, rodzajem szkodliwej fanaberii, a odpowiednie ustawy głosują dopiero przyduszeni prawem unijnym, ale i bez nich zachowania proekologiczne mogą się na dłuższą metę opłacać. Wiadomo, sam człowiek oczyszczalni ścieków nie wybuduje. Coś jednak może zrobić.
1 Ociepl swój dom
– mówi Dariusz Szwed. – Dlatego najlepiej zacząć od porządnego ocieplenia domu. Starsze polskie budynki są pięcio-, sześciokrotnie bardziej energochłonne niż średnia europejska. W to warto inwestować, bo to się w prosty sposób przekłada na rachunki. Istnieje Fundusz Termomodernizacyjny, do którego wspólnoty mieszkaniowe i indywidualni właściciele domów mogą zwracać się o pomoc przy wymianie okien, ocieplaniu ścian, piwnic, izolowaniu dachów czy zmianie systemu wentylacji.
Zgodnie z unijnym prawem, od 2009 r. każdy dom będzie musiał mieć ekoetykietę określającą zużycie energii, dołączaną do aktu notarialnego. W Europie coraz popularniejsze stają się tak zwane domy pasywne (u nas także jest już taki pod Wrocławiem), które ograniczają zużycie energii do minimum, wykorzystując nowoczesne technologie izolacyjne oraz pompy cieplne, panele słoneczne, wymienniki ciepła w wentylacji. Powstają już projekty domów zero emisyjnych, które są energetycznie całkowicie samowystarczalne. Są to drogie technologie, ale pozwalają oszczędzać na rachunkach.
2 Wymień żarówkę
Prostym sposobem zmniejszenia zużycia energii jest wymiana żarówek na energooszczędne. Początkowo jest to inwestycja, bo są one kilkakrotnie droższe od zwykłych, za to zużywają czterokrotnie mniej energii i działają osiem razy dłużej. Całkowita wymiana tradycyjnych żarówek na nowoczesne w krajach Unii Europejskiej ograniczyłaby roczną emisję CO2 o 20 mln ton, a zaoszczędzona energia to mniej więcej roczna produkcja 25 elektrowni średniej wielkości.
3 Kupuj sprzęt z literką A
Zgodnie z unijnym prawem, wszystkie sprzedawane sprzęty AGD i źródła światła muszą mieć etykietę energetyczną. Są to paski w kolorach od czerwonego do zielonego, oznaczone literami od A do G. Czerwony G oznacza sprzęt najbardziej energochłonny, zielony A – najbardziej efektywny. System na tyle się sprawdził, że producenci zaczęli sami śrubować normy i pojawiły się oznaczenia A+ i A++. Oznaczona znakiem A++ lodówka może zużywać nawet czterokrotnie mniej prądu niż zwykła.
4 Wyłączaj komputer
Zużycie domowej energii w dużej mierze związane jest z nawykami. Warto wyrobić sobie zwyczaj wyłączania niepotrzebnych świateł i nieużywanych aktualnie urządzeń. Pracujące w trybie stand by komputery, telewizory czy nagrywarki mogą pochłaniać nawet 80 proc. zużywanego w domu prądu. Według wyliczeń organizacji ekologicznej WWF Polska, wyłączenie połowy urządzeń pracujących w trybie czuwania pozwoliłoby zaoszczędzić prawie 300 mln zł.
5 Folguj z chemią przy porządkach
Podobnie rzecz ma się z wodą. Jej zużycie i stopień zanieczyszczenia w dużej mierze zależy od domowych nawyków. 75 proc. cieków wodnych w Polsce nie spełnia norm czystości WHO, a jednymi z najbardziej szkodliwych substancji, które do niej trafiają, są detergenty. Reklama narzuca paniom domu presję śnieżnej bieli i usiłuje przekonać, że każda niemal czynność wymaga innego środka czystości. Dom nie musi, a nawet nie powinien być sterylny. Wiele rzeczy wystarczy po prostu umyć w ciepłej wodzie. W Holandii popularnym zwyczajem staje się używanie do zmywania tłustych rzeczy soku z cytryny. Proszki i płyny ulegające biodegradacji są w Polsce rzadkością, ale na upartego można je kupić. Są dostępne w ekologicznych sklepach, a w sieci Bomi pojawiła się ostatnio niemiecka seria Frosch oznaczona zieloną żabką. Kupując pralkę czy zmywarkę, warto zwracać uwagę na informację, ile wody zużywa ona na cykl. Włączać ją należy wtedy, kiedy jest całkowicie wypełniona.
6 Zakręć krany
Na stronach Polskiej Zielonej Sieci znajdziemy także inne rady: napraw cieknące krany, kapiący kran może w ciągu dnia zmarnować 25 l wody, bierz prysznic zamiast kąpać się w wannie, zakręcaj kran w czasie mycia zębów, pierz rzeczy, gdy są faktycznie zabrudzone, używaj sitka do zlewozmywaka, zbieraj deszczówkę.
7 Domagaj się zorganizowania segregacji śmieci
Każdy Polak produkuje około 300 kg śmieci rocznie, z czego 90 proc. kończy na źle zabezpieczonych składowiskach, mimo że 70 proc. nadaje się do recyklingu. Niby prawo unijne u nas obowiązuje, a gminy mają obowiązek uchwalania planów gospodarki odpadami, ale – jak wynika z monitoringu przeprowadzonego przez Fundację Wspierania Inicjatyw Ekologicznych – część gmin się z niego nie wywiązuje (czarna lista na stronach fundacji: odpady.eco.pl/monitoring/czarne_listy.htlm).
Obecnie fundacja sprawdza, czy z obowiązku wystawiania kontenerów do segregacji wywiązują się wielkopowierzchniowe sklepy. W Mazowieckiem kontrola wypadła pozytywnie w połowie sklepów. Liderami są Makro i Ikea, która ma nawet Eko Domek, centrum segregacji i system punktów za przyniesione odpady, które można wymienić np. na sadzonkę czy poczęstunek w restauracji. W Lubelskiem większość sklepów kontenerów nie miała, pozytywne wyjątki to Real i Tesco. W Łódzkiem i Małopolskiem kontenery stały w 40 proc. sklepów (liderzy to Tesco, OBI i Ikea).
Upomnienia wysłane przez Fundację w większości wypadków zadziałały, dyrektorzy pojemniki wystawili, a do Fundacji przysłali pisma ze zdjęciami. Sprawy tych, którzy nie zareagowali, skierowano do Inspekcji Ochrony Środowiska.
Warto znać swoje prawa i naciskać na gminne władze czy supermarkety, by rozwiązały tę kwestię. Od 2005 r. mamy prawo, kupując sprzęt elektryczny czy elektroniczny, uzyskać w sklepie informację o miejscach zbierania sprzętu zużytego.
– Problem w tym, że choć niektóre gminy rozwiązują problem segregacji śmieci, robią to w idiotyczny sposób – mówi Magdalena Mosiewicz, współprzewodnicząca Zielonych 2004. – Mieszkam na Bielanach przy ulicy, gdzie są domki jednorodzinne. Każdy mieszkaniec ma indywidualnie podpisać umowę z firmą, która odbierze posegregowane śmieci. Każdy podpisał z inną i teraz przez cały tydzień ulicą jeżdżą ciężarówki, kotłując benzynę i smrodząc. Ekologia po warszawsku. Magdalena Mosiewicz wozi swoje śmieci rowerem do odległych kontenerów, ale trudno oczekiwać, by takie rozwiązanie się upowszechniło. Tak czy inaczej, warto jakkolwiek segregować śmieci niż nie segregować ich wcale. A także wyrzucać leki do specjalnych pojemników ustawionych w aptekach. To są niebezpieczne odpady.
8 Kupuj rzeczy racjonalnie opakowane
Warto także zastanowić się, skąd się śmieci biorą. Co piąty śmieć w naszym kuble to opakowanie. Coraz bardziej kolorowe, atrakcyjne i coraz trudniejsze do utylizacji. Dochodzi do takich absurdów, że trzy marchewki zapakowane są w styropianową tackę okręconą folią, a herbata pakowana jest w torebki, karton i jeszcze folię. W opakowaniach kremów najwięcej miejsca zajmują ulotka i powietrze. Wybierajmy rzeczy opakowane w bardziej racjonalny sposób. Sięgając po kolejną foliową torebkę w supermarkecie, warto uświadomić sobie, że proces jej rozkładu potrwa tysiąc lat. W wielu sklepach dostępne są wielorazowe płócienne torby na zakupy.
9 Nie jedz z jednorazówek
Spróbujmy unikać miejsc, gdzie jedzenie podawane jest na jednorazowych, plastikowych talerzach.
10 Wybieraj piwo w butelce, nie w puszce
Jeśli chodzi o opakowania napojów, ideałem są szklane butelki zwrotne, a na drugim końcu skali – aluminiowe puszki i foliowane kartony. – Polski konsument może mieć z tym problem, bo w handlu w ogóle nie ma wody w dużych szklanych butelkach. Gdy chodzi o piwo, system sprzedaży w butelkach zwrotnych stosuje tylko jedna firma, kłopot jest także z sokami w szklanych opakowaniach, ale jakieś się zdarzają – mówi Magdalena Mosiewicz. – Osobiście całkowicie wyeliminowałam z listy zakupów napoje w puszkach, bo choć w Polsce odzysk aluminium jest bardzo wysoki dzięki zbieraczom złomu, jest to brudna technologia.
Produkcja szkła wymaga piętnastokrotnie mniej energii niż produkcja aluminium. Obrazowo można to ująć tak, że wyprodukowanie tony aluminium oznacza tyle energii, ile zużywa w ciągu roku 20 rodzin. Dodatkowo jest ona źródłem toksycznych emisji i odpadów.
11 Kupuj w pobliskim sklepie
Kolejna z zasad odpowiedzialnego kupowania brzmi: rób zakupy w lokalnych sklepach, oszczędzasz w ten sposób paliwo i wspierasz sąsiadów. A przede wszystkim staraj się wybierać lokalne produkty. Powstało pojęcie śladu ekologicznego, które określa, ile energii i innych zasobów trzeba było zużyć, aby dowieźć produkt na miejsce i ile zanieczyszczeń to spowodowało (petromile).
12 Kupuj raczej nasze jabłka niż chilijskie truskawki
Na przykład kilogram jabłek przywiezionych do Wielkiej Brytanii z Nowej Zelandii to kilogram wyemitowanego CO2, podczas gdy kilogram jabłek lokalnych – tylko 50 g. „Owoce, które przylatują zimą z Chile olbrzymim Boeingiem 747, to totalny żart. Pomysł, że musimy mieć truskawki w styczniu, jest diabelską głupotą” – twierdzi w rozmowie z „New York Times’em” Paul Hawken, pisarz i aktywista ekologiczny.
13 Kupuj produkty Fair Trade
– przekonuje Dariusz Szwed.
Kupując ekologiczne produkty, nie tylko chronimy środowisko, ale także wspieramy finansowo firmy, które mogą w ten sposób dalej inwestować w czyste technologie. Niestety, wybór, jaki ma w tej mierze konsument polski i zachodnioeuropejski, dzieli przepaść. Na stronie ekonsument, prowadzonej przez Polską Zieloną Sieć, publikowane są rankingi firm i produktów ocenianych według kryterium wpływu na środowisko naturalne. Większość firm przyjaznych naturze jest jeszcze w Polsce nieobecna. To się zmienia, zbyt powoli, ale jednak.
Od zeszłego roku są w Polsce sprzedawane produkty z certyfikatem Fair Trade. Jest to międzynarodowy ruch alternatywnego handlu, wspierający ubogich producentów z Trzeciego Świata. Wydany przez nich certyfikat gwarantuje, że producenci tworzą demokratycznie zarządzaną organizację, w której przestrzegane są prawa człowieka, obowiązują co najmniej minimalne płace, godne i bezpieczne warunki pracy, nie wykorzystuje się pracy dzieci i spełnione są standardy ekologiczne. Nietrudno się domyślić, że są to jednak produkty droższe. A w Polsce dodatkowo dostępne w niewielkiej ofercie (kawa, herbata, kakao, czekolady) i niewielkiej sieci dystrybucji (głównie internetowy sklep „sprawiedliwy handel”, sieć Bomi i sieć restauracji Green Way).
14 Sprawdzaj, czy marka nie jest bojkotowana przez konsumentów
Konsumenci są potężną siłą i wiele mogą na producentach wymusić, pod warunkiem, że są to konsumenci świadomi. W Polsce niemal zupełnie nieznanym zjawiskiem są bojkoty konsumenckie, które wybuchają na Zachodzie, gdy firma podejrzana jest o nieetyczne metody w dziedzinie praw człowieka, praw zwierząt czy ochrony środowiska. O skuteczności tej metody miały okazję przekonać się tak potężne firmy jak Nike, Shell, Unilever czy L’Oreal. W tym ostatnim przypadku jednym z inicjatorów bojkotu był Paul McCartney, który odesłał firmie wszystkie jej produkty, gdy okazało się, że są testowane na zwierzętach. Taki gigant jak Mitsubishi musiał ugiąć się dwukrotnie. Za pierwszym razem chodziło o sposoby pozyskiwania drewna z lasów tropikalnych do produkcji papieru, za drugim – o plany budowy olbrzymiej instalacji do pozyskiwania soli morskiej w rezerwacie biosfery Vizcaino w Meksyku. Gdy amerykański oddział firmy dostał 700 tys. listów z protestami, a bojkotem produktów zagroziła Kalifornia, plan zarzucono.
15 Nie daj się nabrać na fałszywe ekooznaczenia
Prawdziwych, rzetelnych ekoznaków jest w Polsce niewiele (patrz ramka). Wielu producentów używa na opakowaniach napisów ekologiczny, bio albo motywów liści, kropli czy drzewa, żeby zwabić klientów, choć za tym wizerunkiem nic nie stoi. Metka „ekologiczne skarpety” oznacza, że wyprodukowano je z bawełny, a i to nie na pewno. Należy uważnie studiować etykiety. Prawdziwym ekoznakom towarzyszy na przykład informacja, że papier wyprodukowano bez użycia chloru albo że proszek nie zawiera fosforanów. „Informacja sygnalizuje problem, który udało się rozwiązać producentowi tego konkretnego wyrobu, dzięki czemu jest on lepszy od innych i mniej szkodzi środowisku. Informacja o tym, że coś jest po prostu ekologiczne lub zdrowe, nie mówi nam zupełnie nic i jest najczęściej próbą oszustwa” – przestrzega Polska Zielona Sieć.
16 Jedz prawdziwie zdrową żywność
Od 2004 r. przepisy unijne zabraniają reklamowania żywności jako ekologicznej, organicznej czy bio, gdy producent nie posiada certyfikatu. Mimo że nazwa „zdrowa żywność” jest w ten sposób zastrzeżona, to w wielu supermarketach czy sklepach są półki z tym określeniem, na których obok towarów certyfikowanych stawia się co bądź; na przykład tzw. żywność od chłopa, choć w to, ile chłop sypnął pestycydów, nikt nie wnika (pisał o tym m.in. Piotr Stasiak, „Talerz z kantami”, POLITYKA 8/06). To, co w Polsce jest zjawiskiem marginalnym, na Zachodzie stało się potężną modą. Modą kreowaną często przez gwiazdy show-biznesu. Obecnie już 5 mln Amerykanów kupuje produkty przyjazne środowisku. Jak pisze „New York Times”, ich ekologiczność bywa mocno wątpliwa. Plastikowy pędzel jest ekologiczny, bo nie został wyprodukowany z drewna, a drewniany dlatego, że nie został wyprodukowany z plastiku. Z drugiej strony, pojawiają się tak wyrafinowane produkty jak odzież ulegająca biodegradacji, projektowana przez największych kreatorów mody, czy szminki z wosku pszczelego. Oraz krytyczne opinie, że jest to ekologia płytka, uspokajająca i dająca łatwe rozgrzeszenie. Utwierdza bowiem ludzi w przekonaniu, że wystarczy po prostu trochę zmienić styl kupowania, by być w porządku, podczas gdy prawdziwym problemem jest konsumpcja nadmierna. George Black, wydawca kwartalnika „On Earth”, nazywa to zjawisko ekonarcyzmem. No cóż, z polskiej perspektywy można powiedzieć, lepszy ekonarcyzm niż ekochamstwo.
17 Wsiądź na rower (albo do autobusu)
Transport jest odpowiedzialny za potężną część światowej emisji dwutlenku węgla. A 40 proc. spalin emitowanych jest przez ruch miejski. Przy czym niemal połowa przejazdów samochodem odbywa się na trasach poniżej 5 km, a jedynym pasażerem często jest sam kierowca. Transport jest jednak także tą dziedziną, w której indywidualny konsument, chcąc zachowywać się w sposób przyjazny dla środowiska, bywa najbardziej bezradny. Wezwania, by przesiąść się na rower lub choćby do komunikacji miejskiej, brzmią może sensownie w Londynie, Amsterdamie czy Sztokholmie, ale już nie w Warszawie, gdzie w centrum brakuje ścieżek rowerowych, komunikacja miejska jest zatłoczona, a plan metra da się przedstawić za pomocą kawałka sznurka. – Jeśli nie możemy zrezygnować z samochodu, możemy postawić na systematyczną jazdę wspólną, tak zwane car sharing. Stosuje się to głównie przy dojazdach do pracy ludzi z tej samej dzielnicy – radzi Magdalena Mosiewicz. – Porządne władze miasta w cywilizowanych krajach wprowadzają regulacje zachęcające do takich praktyk: są ulice, którymi można jeździć tylko, jeśli w samochodzie jest więcej niż jedna osoba, kiedy pojedynczy kierowca stoi w korku, grupowi jadą szybciej, bo jest dostępna tylko dla nich trasa.
18 Wybieraj pociąg zamiast samolotu
Jeden z postulatów amerykańskiego „Time’a”, mówiących o indywidualnych sposobach ograniczenia emisji dwutlenku węgla, brzmi: lataj bez przesiadek. W Polsce może on zabrzmieć nieco zabawnie, bo do wielu miejsc takich lotów po prostu nie ma. Podobnie postulat europejskich Zielonych, by zamiast samolotu czy samochodu wybierać pociąg, bo tona CO2 przekłada się na 3 tys. przelecianych kilometrów, przejazd samochodem na 7 tys., a pociągiem – 17 tys., może być dla nas trudny do realizacji, bo część połączeń jest likwidowana.
– Po mieście staram się jeździć rowerem, w ostateczności komunikacją miejską, a do dalszych podróży wybierać pociąg, choć przyznaję, że zwłaszcza to ostatnie zakrawa w naszych warunkach na ekstrawagancję – deklaruje Magda Mosiewicz. Będąc członkinią zarządu europejskiej Partii Zielonych została wyznaczona na koordynatorkę 35 lokalnych partii Zielonych, w związku z czym musi dużo podróżować. – Zlikwidowano nocny pociąg do Brukseli. Próbowałam jeździć z przesiadkami, ale docierałam na miejsce wykończona i nie nadawałam się do pracy. Złamałam się i wsiadłam w samolot. Perspektywy podróży do Kijowa czy Mołdawii przedstawiają się jeszcze gorzej.
19 Ucz dzieci nowego stylu życia
Nie uciekniemy od ekologii. To konieczność, potężny światowy trend. Dostrzegł go już nawet show-biznes. Świadczy o tym nie tylko Oscar dla dokumentu o globalnym ociepleniu „Niewygodna prawda”. Coraz popularniejszy staje się gatunek filmowy nazywany ekothriller. Trwają wysokobudżetowe produkcje filmów, w których Ziemia kontratakuje, czyli – jak to określa „The New York Times” – zachowuje się jak Travis Bickle, główny bohater „Taksówkarza”. Takie będą filmy „The Happening” M. Night Shyamalana, „Avatar” Jamesa Camerona czy remake „Powrotu z Czarnej Laguny”. Wątki ekologiczne obecne są nawet w animacjach, takich jak „Simpsonowie” czy filmach dla dzieci, np. „Transformers”. Niedawno międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF stworzyła ekologiczną wyspę w popularnej internetowej grze „Second Life”. Można tam zaprzyjaźnić się z pandą, która opowie, jak chronić środowisko, obejrzeć miasto, które korzysta z energii wiatrowej, poznać problemy związane z globalnym ociepleniem, wylesianiem, niszczeniem mórz i oceanów, nauczyć się jak żyć, nie szkodząc przyrodzie.
Pewnie to wszystko będzie miało wpływ na rozwój świadomości ekologicznej, choć powinny się nią zajmować przede wszystkim dom, szkoła i media, zwłaszcza publiczne. Trzeba uczyć się myślenia, że indywidualne decyzje mają wpływ na środowisko naturalne, a od naszego stylu życia zależy to, w jakim stanie zostawimy je dzieciom i wnukom.
20 Głosuj na mądrych
Nie można się jednak łudzić, że to załatwi sprawę. Nawet w rozwiniętych demokracjach zachodnich głęboką ekologiczną świadomość mają nieliczni i tylko nieliczni gotowi są do naprawdę dużych wyrzeczeń. Reszcie działania przyjazne środowisku trzeba choć trochę ułatwić czy wręcz sprawić, by stały się opłacalne. I tu wiele zależy od polityków, którzy poprzez systemy dopłat czy ulg podatkowych mogą je kreować. Nie wspominając o tym, że problemów o pewnej skali, takich jak budowy oczyszczalni, tworzenie systemów segregacji śmieci, czystych środków transportu czy rozwój technologii opartych na odnawialnych źródłach energii, pojedynczy człowiek nie rozwiąże. Ostatnia rada, jak indywidualnie możemy wpływać na środowisko, brzmi: głosujmy na polityków, dla których kwestie ekologii są ważne. Lokalnie i centralnie.
Współpraca: Teresa Oleszczuk, Aneta Leśniak, infografika Jarosław Krysik