Kraj

Syndrom Piotrusia Pana

Im więcej w mediach partii dla niepoznaki zwanej Razem, tym większe szanse na marginalizację całej lewicy. A niewykluczone, że będzie jeszcze gorzej.

„Ostatni będą pierwszymi” – stwierdziła posłanka Anna Maria Żukowska (w radiu RMF), deklarując, że Nowa Lewica nie tylko wystawi swojego kandydata w wyborach prezydenckich, ale też zawalczy o wejście do II tury wyborów. Afirmacje są magicznymi zaklęciami naszych czasów, a wygłaszane językiem biblijnym mogą ponoć zdziałać cuda. Tak przynajmniej twierdzą influencerzy. Trzymam zatem kciuki, bo nasza scena polityczna rozpaczliwie potrzebuje prawdziwej lewicowej narracji, alternatywy dla ostrego sporu na linii PO–PiS. Właściwie przy tej konstelacji politycznej Nowa Lewica powinna bez trudu sięgnąć po 15–20 proc. głosów, odbierając część elektoratu socjalnego PiS, który stracił sprawczość, a zatem i powab dla tzw. cynicznych wyborców, kierujących się jedynie interesem własnym. Zamiast tego jest 8 proc., a im więcej w mediach partii dla niepoznaki zwanej Razem, tym większe szanse na marginalizację całej lewicy.

Niewykluczone, że będzie jeszcze gorzej, ponieważ Razem także rozważa wystawienie swojego kandydata. Adrian Zandberg był kiedyś wielką nadzieją na zmianę jakości polskiej polityki, ale tak długo nie mógł się zdecydować, czy chce dorosnąć, aż w końcu popadł w syndrom Piotrusia Pana i do krainy Nibylandii pociągnął resztę partii. Na szczęście dopóki Włodzimierz Czarzasty nie przejdzie na emeryturę, tzw. młoda lewica zawsze może twierdzić, że to wina „starych”, co nie chcą zrobić miejsca i dobrowolnie odejść w niebyt. No i oczywiście tradycyjnie jest jeszcze „wina Tuska”, który tak się rozpycha, że dla mniejszych nie ma już przestrzeni.

W kraju niedofinansowanej oświaty, przeciążonej ochrony zdrowia i przepracowanych, słabo opłacanych obywateli głos lewicy powinien wybrzmiewać głośno i wyraźnie, tymczasem lewica nie potrafi zdyskontować nawet tego, co się jej realnie udało.

Polityka 50.2024 (3493) z dnia 03.12.2024; Komentarze; s. 8
Reklama