Kraj

Gdzie ugrzęzły nasze koreańskie czołgi? „Diabli wiedzą”. A miało być tak pięknie

Gdy mgła propagandy opadła, żadna polska fabryka koreańskich czołgów się nie wyłoniła, bo nie mogła. W krajach zamożniejszych i lepiej przemysłowo zorganizowanych takie projekty planuje się latami, finansuje w miliardach, a gdy od pomysłu do wyjazdu pierwszej maszyny mija dekada, to już dobre tempo. Gdy mgła propagandy opadła, żadna polska fabryka koreańskich czołgów się nie wyłoniła, bo nie mogła. W krajach zamożniejszych i lepiej przemysłowo zorganizowanych takie projekty planuje się latami, finansuje w miliardach, a gdy od pomysłu do wyjazdu pierwszej maszyny mija dekada, to już dobre tempo. Piotr Skornicki / Agencja Wyborcza.pl
Pancerne potknięcie. Gdy jednego z uczestników rozmów spytałem, czy w grudniu się uda, odpisał jedynie „diabli wiedzą”. Coś się zatarło, aż po pancerzach poszły iskry. Tymczasem w kolejce po „polskie” K2 ustawiła się Rumunia i kusi, że choć tysiąca nie zamówi, to wszystko pójdzie łatwiej.

MON kończy rok z mieszanym dorobkiem. Resort właśnie ogłosił sukces, bo udało się dopiąć z Amerykanami umowę na rakiety powietrze-powietrze uzgodnioną na początku roku. Za 700 mln zł w ciągu pięciu lat dostanie 232 pociski do myśliwców. Niedawno zakupił kolejną transzę krajowych bezzałogowców i wozy towarzyszące dla artylerii, też z polskich fabryk. Obiecuje, że do końca roku podpisze odkładaną latami umowę na nowej generacji okręt ratunkowy. Nawet odwiecznie zapowiadane okręty podwodne Orka doczekały się – a jakże – zapowiedzi, że będą zamówione w 2025 r.

Pożyjemy, zobaczymy, przedtem wydamy kolejne miliardy. Z drugiej strony wiadomo, że w tym roku nie będzie oczekiwanej umowy na pierwszą transzę z niemal 500 zapowiedzianych wyrzutni HIMARS wraz z produkcją w Polsce rakiet do nich. Nie wygląda na to, by w grudniu udało się zamknąć negocjacje i złożyć zamówienie na wozy bojowe Borsuk – najnowszy i darzony największymi nadziejami produkt polskiej zbrojeniówki. Tomasz Dmitruk z „Dziennika Zbrojnego” wylicza, że do października udało się wydać ledwie jedną trzecią środków z pozabudżetowego funduszu przeznaczonego na zbrojenia. A MON chwali się, że odstąpił ministerstwu aktywów dwa miliardy na dofinansowanie produkcji amunicji, byle nie musieć ich zwracać do budżetu. To, że w zbrojeniach nie wszystko idzie zgodnie z planem, to norma. Kluczowy jednak tej jesieni problem brzmi: czy i kiedy zobaczymy koreańskie czołgi polskiej produkcji K2PL?

Czytaj także:

  • czołgi
  • Korea Południowa
  • Mariusz Błaszczak
  • Polska Grupa Zbrojeniowa
  • Wojsko Polskie
  • Reklama