Kraj

Hołownia „martwą duszą” w Collegium Humanum? Niesmak w koalicji pozostanie na długo

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia Marszałek Sejmu Szymon Hołownia Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl
Bomba wybuchła kilka dni temu. Szymon Hołownia broni się przed zarzutami, sugerując, że to próba jego dyskredytacji w związku z kampanią. Rezygnować z walki o Pałac Prezydencki nie zamierza.

Najpierw Piotr Krysiak na swoim kanale na YouTubie nazwał marszałka Sejmu Szymona Hołownię „studentem rotacyjnym”, twierdząc, że był studentem Collegium Humanum. Ale nie studiował. Za Krysiakiem poszedł „Newsweek”, który piórem Renaty Kim napisał, że były już rektor CH Paweł C. chwalił się, że miał Hołownię na liście studentów. Wywołany do tablicy polityk zaprzeczył fikcyjnym studiom i zasugerował, że za tymi rewelacjami mogą stać służby i prokuratura krajowa w Katowicach, gdzie trwa śledztwo w sprawie korupcji i kupowania dyplomów MBA wystawianych przez CH. Te zarzuty zripostował oburzony Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, a politycy Koalicji Obywatelskiej nie kryją irytacji, bo Hołownia, który zamierza wystartować w wyścigu o prezydenturę, może zdemolować swoimi wypowiedziami koalicję rządzącą, podważając wzajemne zaufanie.

Hołownia na zajęcia nie chodził

Bomba wybuchła kilka dni temu, kiedy za sprawą informacji Krysiaka i Kim w przestrzeni publicznej pojawił się temat studiów Szymona Hołowni i Michała Koboski z Polski 2050. Według „Newsweeka” obaj mieli być na liście studiujących w Collegium Humanum. Hołownia studia rozpoczął rzekomo w 2020 r. – na psychologii. Nie było go na żadnych zajęciach, dyplom miał zaś dostać dzięki życzliwości rektora Pawła C.

Marszałek tym doniesieniom zaprzeczył, przyznał, że uczelnią się interesował, ale zrezygnował, kiedy zorientował się, jaką CH ma opinię. „Nawet nie wiem, gdzie się ta uczelnia znajduje” – powiedział po ujawnieniu tych rewelacji, przyznając jednocześnie, że podanie do CH złożył.

Reklama