Mojej osobie się uda
Nawrocki: naprawdę czy na próbę? Scenariusze są trzy, dwa kosmiczne
Kandydatem PiS opisanym jakiś czas temu przez Jarosława Kaczyńskiego – młodym, wysokim, okazałym, przystojnym – okazał się 41-letni prezes IPN, doktor historii i amatorski bokser Karol Nawrocki. W niedzielę 24 listopada w hali Sokoła w Krakowie odbył się „kongres obywatelski”, na którym prezes PiS namaścił „bezpartyjnego i niezależnego” kandydata, który w maju przyszłego roku ma zmierzyć się z pretendentami z innych partii, w tym przede wszystkim z Rafałem Trzaskowskim.
Trema i trauma
Nawrockiego zapowiadali prof. Andrzej Nowak, który mówił o już istniejącym „obywatelskim komitecie poparcia” i namawiał do zakładania następnych, prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny, który nawiązał do Biblii (Nawrocki ma być Dawidem „z kamieniem uformowanym z wiary i patriotyzmu”, który pokona platformerskiego olbrzyma), oraz Kaczyński.
Prezes PiS wymienił „wielu znakomitych kandydatów”, których miała partia, ale tłumaczył, że wojnę polsko-polską może zakończyć tylko ktoś „bezpartyjny i niezależny”: „Wiarygodny, niezależny od formacji politycznej, który będzie miał wolę i możliwość tę wojnę zakończyć nie w imię interesu jakiejś partii, a w imię interesu Polski”. Nazwał Nawrockiego patriotą, człowiekiem przenikliwym i obdarzonym zdrowym rozsądkiem oraz dodał, że jego zwycięstwo otworzyłoby drogę do nowego etapu rozwoju Polski.
Nawrockiego na mównicy witał 21-letni syn Daniel, kandydat PiS na radnego Gdańska w ostatnich wyborach samorządowych. Prezes IPN w najlepszym fragmencie wystąpienia mówił o sobie i swojej rodzinie; wspominał młodość i treningi w zapuszczonej hali Stoczniowca oraz podróże tramwajem z robotniczej dzielnicy Siedlce na Uniwersytet Gdański, co miało pokazać kontrast między nim a elitarnym Trzaskowskim.