Znamy już nazwiska najważniejszych kandydatów, którzy wiosną przyszłego roku będą walczyć o prezydenturę Polski. Kampania wyborcza de facto już ruszyła, choć formalnie jej start usankcjonuje ogłoszenie przez marszałka Sejmu – zarazem jednego z pretendentów do fotela prezydenta – daty wyborów. Jak zapowiedział Szymon Hołownia, nastąpi to 8 stycznia. Wcześniej z dużych wydarzeń kampanijnych czeka nas oficjalna prezentacja kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego i jego programu. „Widzimy się 7 grudnia w Gliwicach i zaczynamy” – ogłosił w weekend prezydent Warszawy, który, jak słychać w KO, zbiera teraz siły po dwutygodniowym prawyborczym sparingu z Radosławem Sikorskim.
Z przepisów wynika, że przyszłoroczne wybory prezydenckie powinny się odbyć w jedną z czterech majowych niedziel. Tym samym pierwsza tura mogłaby być 4, 11, 18 lub 25 maja, druga – dwa tygodnie później. Wiele wskazuje na to, że marszałek Hołownia zdecyduje się na 11 lub 18 maja – jeśli jednak wskazałby na niedzielę 4 maja, mogłoby się to odbić na frekwencji, ponieważ wybory krzyżowałyby się z majówką i długim weekendem (1 maja to czwartek). Z kolei wybór ostatniej niedzieli maja powodowałby, że druga tura wypadałaby w Zielone Świątki – co raczej mniej by rzutowało na frekwencję. Niektórzy zwracają uwagę, że także 18 maja nie jest optymalną datą, ponieważ druga tura musiałaby wówczas być 1 czerwca, a wielu rodziców może świętować Dzień Dziecka poza miejscem zamieszkania. Stąd podpowiadają marszałkowi 11 maja.
W gestii marszałka pozostaje też rozpisanie szczegółowego kalendarza wyborczego. Kodeks wyborczy mówi, że kandydata na prezydenta należy zgłosić do godz. 16 w 44. dniu przed datą wyborów. Przyjmując, że wybory byłyby 11 maja, komitety miałyby czas do 28 marca (jeśli Hołownia wybrałby jednak datę 18 maja, wówczas kandydatów trzeba byłoby zgłosić do 4 kwietnia).