Nawrocki kandydatem PiS na prezydenta? Kaczyński sam chyba nie wierzy, że mógłby wygrać
A więc Nawrocki?! Znak zapytania, bo oficjalne potwierdzenie, że kandydatem PiS w nadchodzących wyborach prezydenckich będzie obecny prezes Instytutu Pamięci Narodowej i były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Karol Nawrocki, nadejdzie podobno dopiero w niedzielę. Dziś dowiadujemy się tego z tzw. kontrolowanych przecieków, które PiS wypuścił do mediów, jakkolwiek dla wprowadzenia niepewności i zagrania dziennikarzom na nosie rzecznik partii Rafał Bochenek zdementował tę informację.
Stuprocentowej pewności więc nie ma, ale na 90 proc. możemy się dżentelmeńsko umówić. Natomiast wykrzyknik to wyraz nie entuzjazmu, lecz zdziwienia. Bo chociaż nazwisko gdańskiego narodowca od dawna przewija się w spekulacjach, to mało kto wierzył, że w końcu wypadnie właśnie na niego.
Dlaczego Nawrocki, a nie Czarnek
O czym świadczy (lub świadczyłby) taki właśnie wybór Jarosława Kaczyńskiego? Przede wszystkim o tym, że nie wierzy on w zwycięstwo kandydata PiS, bo Trzaskowski bądź Sikorski musiałby przejechać przysłowiową zakonnicę w ciąży na pasach, żeby przegrać z kimś tak mało znanym i mającym tak mało do zaoferowania. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że powiedzonko Michnika na okoliczność drugiej kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego okazało się kulą wystrzeloną w płot, bo ostatecznie niespodziewanie wybory wygrał Andrzej Duda, lecz mimo to, patrząc trzeźwo, kandydat PiS jest po prostu słaby i marne są jego szanse. Może zaprowadzić do urn stały elektorat PiS i jakąś część wyborców Konfederacji, ale to za mało, żeby wygrać.
Dlaczego więc nie Przemysław Czarnek?