Kraj

Stan ostrzegawczy

Poważne ostrzeżenie dla rządów Tuska. Walka z populistami trwa, mogą za chwilę wrócić w wersji turbo

Wszystkie katastroficzne prognozy w ostatniej dekadzie – że państwo się zawali, pieniędzy nie będzie, a emeryci będą masowo głodować – sprawdziły się słabo. Wszystkie katastroficzne prognozy w ostatniej dekadzie – że państwo się zawali, pieniędzy nie będzie, a emeryci będą masowo głodować – sprawdziły się słabo. Marcin Bondarowicz
Wybory prezydenckie w USA pokazały, że jeżeli ludzie chcą politycznej zmiany, to nic ich nie powstrzyma. Wybiorą każde rozwiązanie, bez względu na to, z jakimi deliktami, przestępstwami i śmiesznościami by się ono kojarzyło. To poważne ostrzeżenie dla rządu Donalda Tuska.
Donald Tusk nie wystartuje na prezydenta, ale de facto będzie uczestnikiem kampanii. To od jego władzy zależy powodzenie obozu demokratycznego w nadchodzących wyborach.Kancelaria Premiera/Flickr CC by SA Donald Tusk nie wystartuje na prezydenta, ale de facto będzie uczestnikiem kampanii. To od jego władzy zależy powodzenie obozu demokratycznego w nadchodzących wyborach.

Oczywiście odrzucenie aktualnej władzy nie daje żadnej gwarancji, że po zmianie nowa ekipa spełni oczekiwania i obietnice, ale to nie ma żadnego znaczenia. Dawne przewiny polityków są w takim przypadku nawet nie tyle zapominane, ile demonstracyjnie pomijane jako drugorzędne wobec chęci ukarania dotychczas rządzącego układu. Tak było w Polsce w 2015 r., kiedy powrócił Kaczyński; w 2023 r., kiedy wracał Tusk; tak jest w Ameryce w 2024 r., gdzie znowu wygrał Trump. I tak może być w Polsce w 2027 r., jeżeli wyborcy odwrócą się od władzy, a jedyną drugą opcją pozostanie PiS. A tak będzie, bo nikogo innego do nowej roli nie widać.

Znany amerykański pisarz Jonathan Franzen w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” trafnie ujął tę zasadę: „Jak dowiódł Trump, realna jakość kandydata nie odgrywa już żadnej roli. Głosowanie stało się głównie wymierzaniem kary za wszelkie porażki i kłopoty wyborcy”. Należy dodać, że liczy się tylko subiektywne odczucie obywateli, a nie tabele z danymi, z których ma wynikać, że jest świetnie. W polityce nie ma stanu obiektywnego, ważny jest tylko obraz rzeczywistości w głowach wyborców.

Kiedy zostaje przekroczony punkt krytyczny i pojawia się nastrój na wymianę władzy, nic tego już nie powstrzyma. Kluczem do zachowania rządów jest więc takie ich sprawowanie, aby społeczeństwo do tego punktu nie doszło, było „subiektywnie” zadowolone i nie chciało zmiany. Wybory amerykańskie dowiodły, jak wiele znowu waży gospodarka, a dokładniej indywidualnie odczuwany poziom życia, egzystencjalny lęk ludzi zagrożonych zubożeniem, bojących się zewnętrznych niebezpieczeństw, masowej imigracji, niepewnych perspektyw. I to niezależnie od tzw. obiektywnych wskaźników. Ameryka nie jest tu jakimś fenomenem, podobne tendencje występują także w Europie i w Polsce.

Polityka 48.2024 (3491) z dnia 19.11.2024; Polityka; s. 23
Oryginalny tytuł tekstu: "Stan ostrzegawczy"
Reklama