Kraj

Trumpowierni

PiS podpisuje Republikanom polityczne czeki in blanco. Jeśli Trump zacznie się układać z Putinem w sprawie Ukrainy na tyle, że Kreml będzie się jawił jako zwycięski reżim, Kaczyński i jego ekipa będą świecić oczami za Trumpa nieporównanie bardziej niż dotąd za proputinowskiego Orbána.

Na prawicy trwa karnawał po zwycięstwie Donalda Trumpa, jakby amerykański prezydent elekt już wygrał dla PiS wybory prezydenckie i szykował się do parlamentarnych. Pojawiają się główne wątki nadchodzącej kampanii: że Trump nie odbierze telefonu od Tuska (Bielan), Europa nie obroni się bez pomocy Amerykanów (Duda), Trzaskowski to polska wersja Kamali (prawicowy internet) itp. Narracja PiS jawi się klarownie: w Białym Domu na całe lata zainstalowała się republikańska ekipa, więc głosowanie na jej wrogów jest bezsensowne (o polskich wyborach i kandydatach pisze Rafał Kalukin). Ma to stworzyć wrażenie, że w egzystencjalnym interesie Polaków jest wybranie prezydenta z PiS, niezależnie od tego, co się wcześniej o tym ugrupowaniu sądziło lub nadal sądzi. Nie czas teraz – idąc dalej tym myślowym tropem – na jakieś pięknoduchowskie kręcenie nosem, kiedy trzeba zadbać o podstawowe bezpieczeństwo dla siebie i dzieci. Tusk może i zostanie przy władzy do 2027 r., choć i to nie jest pewne, tym bardziej warto mieć prezydenta, od którego Trump na pewno odbierze telefon o dowolnej porze – słychać. Krzysztof Bosak zaproponował wręcz, aby to Andrzej Duda, po zakończeniu urzędowania w Pałacu, został polskim ambasadorem w Waszyngtonie. Podobne przekazy będą podczas kampanii tłoczone w kierunku „niezdecydowanych”, „normalsów”, „wyborców aspiracyjnych”, czyli tych grup, które sztabowcy i propisowscy publicyści traktują jako naturalną rezerwę swojej partii.

Te gesty bezkrytycznego zawierzenia wobec Trumpa mogą trochę dziwić. PiS dużą część swojej politycznej opowieści opiera na radykalnej antyrosyjskości. Przecież – jak to wyraża Jarosław Kaczyński – to zbrodniczy reżim Putina stoi za „zamachem smoleńskim”, w którym zginął jego brat.

Polityka 48.2024 (3491) z dnia 19.11.2024; Przypisy; s. 6
Reklama