Ziobro, Sokrates i Antygona. Zdumiewające, że ktoś taki był ministrem sprawiedliwości
Do tytułu, przyznaję, że zaskakującego, wrócę później, a na początek coś osobistego. W 1978 r. uznałem, że praca na Wydziale Prawa i Administracji UJ nie odpowiada już moim zainteresowaniom, z biegiem czasu coraz bardziej filozoficznym niż prawniczym, i rok później przeniosłem się na Instytut Nauk Społecznych Politechniki Wrocławskiej. Niewątpliwym bonusem tego posunięcia było to, że uniknąłem spotkania z dwoma późniejszymi studentami prawa na UJ, mianowicie p. Dudą i p. Ziobrą.
Obiecujący młody Ziobro
Wbrew dość powszechnym opiniom trudno winić krakowski fakultet, że nadał im magisteria (w przypadku p. Dudy nawet coś więcej). Studia prawnicze są masowe, już sama statystyka sprawia, że są wychowankowie, którzy nie przynoszą nadmiernego zaszczytu gronu nauczającemu. Jeden z kolegów opowiadał mi o dealu z p. Zbyszkiem polegającym na tym, że przymknie egzaminacyjnie oko, o ile jego kontrahent obieca, że nie będzie się starał o przyjęcie na aplikację prokuratorską. Pan Ziobro przyrzekł, słowa nie dotrzymał, skutecznie odbył kurs aplikacyjny na prokuratora, ale nie podjął pracy w tym zawodzie. Wybrał na karierę polityczną.
Byłem mimowolnym świadkiem jej istotnego etapu. W 2003 r. podróżowałem samolotem z Krakowa do Warszawy. Przed wejściem na pokład pozdrowił mnie p. Rokita, też mój student. W podróży intensywnie konferował z jakimś młodzieńcem, który okazał się p. Ziobrą – obaj zmierzali, jak potem sobie uświadomiłem, na posiedzenie w sprawie tzw. afery Rywina. Pan Zbyszek, już wtedy zaufany dworzanin p. Kaczyńskich, złożył jakiś wniosek w tej sprawie, być może uzgodniony z p. Rokitą. Tak doszło do mojej przytomności, że pojawił się „obiecujący” aktywista po prawej stronie polskiej sceny politycznej. Po prawdzie moja wiedza była opóźniona, bo obecność p. Ziobry w polityce rozpoczęła się wcześniej, mianowicie w 2000, a rok później był współorganizatorem partii o nazwie Prawo i Sprawiedliwość.
Czytaj też: Katastrofa smoleńska, związki partnerskie i logika. Czyli jak oni argumentują
Zło wszelkie pójdzie za kraty
Przechodzę do tytułu niniejszego felietonu. W pełni zdaję sobie sprawę, że umieszczenie p. Ziobry w jednym szeregu z Sokratesem i Antygoną może zostać uznane za wysoce niewłaściwe. Jedni powiedzą, że to deprecjonuje p. Zbyszka, w końcu wybitnego męża stanu, ponieważ stoi on znacznie wyżej od jakiegoś tam filozofa i bohaterki jakiejś tam tragedii Sofoklesa, a inni uznają, że niepoważne jest zestawianie jednego z największych myślicieli w dziejach i kobiety symbolizującej uzasadniony opór przeciw autorytarnej władzy z kimś, kto dla własnych fanaberii przez lata prześladował lekarzy i odznaczył się wyjątkowo prostackim kolesiostwem przy obsadzaniu ważnych funkcji państwowych.
Od razu wyjaśnię, że moim zamiarem jest wyłącznie pokazanie, że stosunek p. Zbyszka do prawa jest zgoła inny aniżeli Sokratesa i Antygony. Pan Ziobro stwierdził ostatnio: „Jeśli Sejm powoła komisję ds. Pegasusa bez wad wytkniętych w orzeczeniu TK, chętnie stawię się, by złożyć zeznania, bo pokażą one, jak wiele zrobiłem, by Polacy mogli czuć się bezpiecznie”. Ani Sokrates, ani Antygona nie opowiadaliby takich rzeczy. Antycypując dalsze uwagi: pierwszy stawił się przed sądem bez wyznaczania jakichkolwiek warunków, aby wykazać, jakie zasługi położył dla społeczności ateńskiej, a druga sama poinformowała króla Teb o tym, że nie zastosowała się do jego zakazu. Wracając do rodzimych konkretów: Polacy na pewno nie czują się bezpieczniej nie tylko z powodu wspomnianych fanaberii p. Ziobry, uderzających w rozwój polskiej transplantologii, ale i z powodu spowolnienia pracy sądów wywołanego jego absurdalnymi „deformami”.
W 2007 r. Bruno Miecugow ułożył „Pieśń dziadkową o IV RP”. Została zaprezentowana w trakcie jednego z towarzyskich spotkań w kawiarni krakowskiego Grand Hotelu. Autor nie zdążył opublikować proroczego tekstu o IV RP – upoważnił mnie do posługiwania się rzeczonym utworem, co czynię (nie pierwszy raz). Oto fragment:
Jeszcze jej nie ma, ale już nam świta
Ta nasza Czwarta Rzeczpospolita.
Jak się postara pan minister Ziobro
Po całym kraju rozleje się dobro,
A zło wszelkie hurtem i na raty
Pójdzie za kraty.
Zajrzym każdemu w teczkę i do szafy
I na każdego znajdziem paragrafy,
Nie przeoczymy żadnego agenta!
Już dziś każdemu depczemy po piętach,
W tym także takim, którzy ani chwili
Nimi nie byli.
Odzyskaliśmy różne elementy,
Spółki i banki, i inne segmenty,
Publiczne media, a prywatne kramy
Też odzyskamy
Tak jak sądownictwo całe
Z Konstytucyjnym łącznie Trybunałem.
Sejmowa komisja śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych m.in. z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez członków Rady Ministrów, służby specjalne, policję, organy powołane do ścigania przestępstw i prokuraturę itd. od 16 listopada 2015 r. do 20 listopada 2023, potocznie zwana komisją ds. Pegasusa, zamierzała (i nadal tak jest) przesłuchać p. Zbyszka w związku z jego domniemanym (w samej rzeczy: wysoce prawdopodobnym) udziałem w zdarzeniach będących przedmiotem jej zainteresowania.
Czytaj też: Przeszukania u Ziobry i innych. Gdzie szły setki milionów z publicznych pieniędzy?
Sokrates i Antygona
Pora przypomnieć proces Sokratesa opisany w utworze Platona („Obrona Sokratesa”). Rozprawa odbyła się w Atenach w 399 r. p.n.e. Filozof, już prawie 70-letni, został oskarżony o nieuznawanie bogów i psucie młodzieży. Sąd uznał go za winnego. Zgodnie z procedurą Sokrates mógł zaproponować karę dla siebie. Oczekiwano, że będzie wnioskował o grzywnę lub wygnanie, ale uznał, że należy mu się wynagrodzenie za kształcenie młodych ludzi.
Sędziowie uznali to za przejaw arogancji i głosowali za wyrokiem śmierci. Sokrates oczekiwał na wykonanie kary (tj. wypicie kielicha cykuty) około miesiąca. Uczniowie i przyjaciele chcieli zorganizować mu ucieczkę z więzienia (zostało to przedstawione w dialogu „Kriton” Platona), ale filozof odmówił, argumentując, że chociaż uważa wyrok za niesprawiedliwy, podda mu się z uwagi na karność obywatelską (poszanowanie legalnego sądu) i poczucie godności (ucieczka byłaby dla niego upokorzeniem).
To interesujący i radykalny przykład postawy legalistycznej w stosunku do własnego państwa, dający się wyrazić tak: „Nawet jeśli uważam, że państwo, którego jestem obywatelem, postąpiło wobec mnie niesprawiedliwie w formie wyroku sądu, moim obowiązkiem jest zastosowanie się do jego decyzji”.
Inną postawę zaprezentowała Antygona, tytułowa bohaterka tragedii Sofoklesa. Mieszkała w Tebach rządzonych przez króla Kreona. Miała dwóch braci, Polinika i Eteokla – obaj zginęli w bratobójczej walce o tron. Kreon uważał pierwszego za zdrajcę i zakazał jego pochówku. Zgodnie z zasadami etyki greckiej pogrzebanie zmarłych członków rodziny było nienaruszalnym obowiązkiem. Antygona nie zastosowała się do zakazu Kreona, argumentując, że wykonała powinność uświęconą tradycją i wolą bogów, czego człowiek, nawet król, nie ma prawa lekceważyć.
Ta postawa jest traktowana jako antyczny przykład kierowania się prawem natury stojącym wyżej od prawa pozytywnego. Konflikt między postawą legalistyczną, reprezentowaną przez Sokratesa, i prawno-naturalnym rozumieniem obowiązku, przejawionym przez Antygonę, stał się z biegiem czasu jednym z najbardziej dyskutowanych problemów filozofii prawa. Od razu trzeba jasno powiedzieć, że podaje się rozmaite argumenty za jednym i drugim stanowiskiem – można zasadnie przypuścić, że ta dyskusja nigdy się nie skończy.
Czytaj też: Męczeństwo księdza od salcesonu
Jak Ziobro ubogaca
Jak wyjaśnienia p. Zbyszka w sprawie jego (nie)stawiennictwa przed komisją śledczą ds. Pegasusa mogą być usytuowane w związku z postawą Sokratesa i Antygony? Otóż odpowiedź jest taka, że nijak.
Pan Ziobro utrzymuje, że zarzuty wobec niego są niesprawiedliwe, komisja jest nielegalna, co stwierdza „orzeczenie wydane przez Trybunał Konstytucyjny”. Sam nazywam to gremium Trybunałem Anty-Konstytucyjnym z uwagi na to, że są w nim sędziowie powołani wbrew prawu, np. w miejsce zajęte przez legalnie wybranych, niespełniający konstytucyjnego warunku posiadania wyróżniającej się wiedzy prawniczej (por. mgr Przyłębska, mgr Piotrowicz i mgr Święczkowski, kolega p. Ziobry z Ministerstwa Sprawiedliwości, ba, nawet zastępca prokuratora generalnego).
Jest rzeczą wprost zdumiewającą, że ktoś, kto pełnił funkcję ministra sprawiedliwości, nie rozumie tak prostych rzeczy jak tryb mianowania sędziów TK i brak kompetencji tego sądu do orzekania o legalności komisji śledczych powoływanych przez Sejm. Łagodnie rzecz ujmując, p. Zbyszek mógłby udawać filozofa i oznajmić: „nie wiem, że bardzo mało wiem”, ale to chyba przekracza jego sposobności introspekcyjne.
Krótko rzecz ujmując, Sokrates twierdził, że chociaż jego zdaniem uznanie go za winnego jest niesprawiedliwe, to nie podważa właściwości sądu, natomiast wedle p. Ziobry jego ocena dotycząca statusu komisji śledczej ds. Pegasusa sprawia, że to gremium jest nielegalne. Równie prosto można ująć różnicę ideową p. Zbyszka w stosunku do Antygony. Ona uznała decyzję władzy państwowej za niesprawiedliwą, nie podporządkowała się jej, wiedziała, jakie konsekwencje za to grożą, ale poddała im się, natomiast on uznał, że skoro wedle jego oceny wezwanie na przesłuchanie jest nielegalne, to może nie tylko nie stawić się przed komisją, ale nawet formułować warunki, od spełnienia których uzależnia swoje przybycie w celu złożenia zeznań.
Morał z tego jest taki, że nie należy pozostawiać likwidacji bezprawia w rękach tych, którzy są jego sprawcami. Ciekawe, jak p. Zbyszek zareaguje, jeśli decyzja o jego doprowadzeniu przez policję na przesłuchanie przed komisją ds. Pegasusa nabierze mocy prawnej?
PS Pan Ziobro pisze jak równy do równego i niemal jeden z dzierżących losy świata: „Wielkie gratulacje dla Prezydenta @realDonaldTrump. Za miażdżące zwycięstwo nad chorym światem ideologicznego lewactwa. Za to, że prawdziwe wartości i wiara pokonały szaleństwa kulturowego ubogacania i gender”.
Wynika z tego, że prawdziwe wartości p. Zbyszka i jego wiara walczą z kulturowym ubogacaniem. Trudno się dziwić, bo i trudno dostrzec, jakoby p. Ziobro cokolwiek ubogacał kulturowo. A ciekawostka wypływająca z ekscytacji p. Ziobry jego walką z kulturowym ubogacaniem i gender jest taka, że Solidarna (Suwerenna) Polska dalej istnieje mimo połączenia z PiS. I znowu mamy „nieodłączne siostry dwie, partię i SP”. Podobnie jak ok. 1950 r.