Polska jest sexy
Marcin Napiórkowski dla „Polityki”: Polska jest sexy, ale tego nie widzi. To jak z tym włoskim rolnikiem
JULIUSZ ĆWIELUCH: – Pan jest Polakiem?
MARCIN NAPIÓRKOWSKI: – Jestem.
Ale czy jest pan Polakiem prawdziwym?
Nie dzielę Polaków na prawdziwych i nieprawdziwych. Tak jak nie dzielę Polski na prawdziwą i nieprawdziwą. Biorę ją taką, jaka jest, i pracuję, żeby czynić ją jeszcze lepszą. Tak zresztą definiuję patriotyzm. Prowadząc wykłady o Polsce dla studentów z zagranicy, często uświadamiam sobie, jak wiele cech, o których myślałem, że są po prostu ludzkie albo właśnie bardzo moje, okazuje się polskich. Odkrywam rzeczy, które łączą mnie z innymi mieszkańcami i mieszkankami tego pięknego kraju nad Wisłą.
Na tle nie-Polaków staje się pan bardziej Polakiem?
Odpowiem pytaniem. Słucha pan czasem Konkursu Chopinowskiego?
Szczerze mówiąc, nie.
U nas w rodzinie Konkurs Chopinowski to taka olimpiada. Siedzimy, kibicujemy albo chociaż oglądamy z dziećmi w telewizji. Jak można godzina po godzinie słuchać, jak wielu pianistów gra ten sam utwór? Otóż każdy gra inaczej. A z tych różnic wyłania się jakiś obraz, czym może być Chopin, czym może być nowoczesna pianistyka i na jak wiele sposobów można opowiedzieć ten sam temat.
Czyli nie wszyscy musimy tak samo grać Chopina i nie wszyscy musimy być takimi samymi Polakami, co nie czyni nas nie-Polakami, dobrze zrozumiałem?
Bardzo dobrze. Ba, nawet nie wszyscy musimy słuchać i lubić Chopina. Można być Polką, Polakiem, na ile sposobów się chce. Żaden z tych sposobów nie jest lepszy, gorszy, bardziej prawdziwy.
Piotr Gliński poświęcił panu ostatnio wiele cierpkiej atencji. Teraz doda pewnie jeszcze, że Napiórkowski rozmywa Polskę.
A może nie rozmywa, tylko rozszerza?