Szkoły uczą o Zeusie, ale jeszcze więcej o Bogu. Nie ustaje zainteresowanie tą postacią, a wręcz ma ona pośród bohaterów zbiorowej wyobraźni status wyróżniony. I to do tego stopnia, że urzeka nawet tak zwanych niewierzących. To ciekawe zjawisko wynika ze skuteczności pewnych chwytów retorycznych, które warto sobie wyjaśnić, aby im więcej nie ulegać. Działają one zresztą w powiązaniu z odwieczną ludzką prostodusznością. Stoi dom? A, to widocznie jakaś osoba musiała go postawić. Jest świat? A, to widocznie jakaś osoba musiała go stworzyć. Połączenie tej naiwności z kilkoma trikami ze słowem „Bóg” do dziś pozwala prosperować Kościołom chrześcijańskim (i nie tylko).
Słowo „Bóg” jest nazwą własną postaci z legend żydowskich i żydowsko-greckich, zebranych w świętych księgach judaizmu i chrześcijaństwa, występującą ponadto w dziełach tzw. teologii. Jak w wielu innych kompilacjach ludowych podań mówiących o najpotężniejszych spośród istot nadludzkich, czyli bóstwach, również postać zwana w polskich przekładach żydowskiej (a także greckiej i łacińskiej) literatury religijnej Bogiem ma charakterystykę chwiejną i niekonsekwentną. Bóg przybiera więc w różnych tekstach religijnych i teologicznych różne formy, a nawet przypisuje się mu sprzeczne cechy, np. niematerialność i materialność albo doskonałą jedność i dwoistość („Dwójca”) lub nawet troistość („Trójca”). Można tu jednakże mówić o pewnym znaczeniu głównym i znaczeniach pochodnych. W tym podstawowym znaczeniu Bóg to bóstwo kosmiczne (uraniczne), stwórca i sędzia świata, przedstawiany czasami jako starszy mężczyzna z brodą. W tradycji chrześcijańskiej znaczenie słowa „Bóg” rozszerzono jednakże na niewidzialną moc zwaną Duchem Świętym, a następnie na postać mesjańską przedstawianą jako młody mężczyzna będący Bogiem-Synem.