Kraj

Komisja Wenecka: Nie można iść na skróty. Projekt Bodnara o neosędziach do poprawki

Komisja Wenecka: Nie można na skróty. Projekt Bodnara o neosędziach do poprawki

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zadał Komisji Weneckiej cztery pytania na temat głównych założeń ustawy o statusie neosędziów, nad którą pracuje resort. Będzie musiał ją przerobić. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zadał Komisji Weneckiej cztery pytania na temat głównych założeń ustawy o statusie neosędziów, nad którą pracuje resort. Będzie musiał ją przerobić. Kancelaria Premiera
Przedstawione we wrześniu założenia do ustawy regulującej problem noesędziów trzeba będzie mocno zrewidować. Ustawą nie można bowiem unieważnić sędziowskich nominacji neo-KRS – mówi w swojej opinii Komisja Wenecka.

Każdemu neosędziemu – dodaje Komisja Wenecka – należy się indywidualna ocena i prawo odwołania do sądu. To oznacza, że cała procedura nie zamknie się w kilku miesiącach. Inna sprawa, czy nadzieje na szybki powrót sędziów na ich poprzednie miejsca były realne.

Czytaj także: W poszukiwaniu poczucia wstydu i przyzwoitości w neo-KRS. A jeśli nie posłuchają?

Komisja Wenecka: nie można iść na skróty

Opinia powstała na prośbę ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Zadał on Komisji cztery pytania na temat głównych założeń ustawy o statusie neosędziów, nad którą pracuje resort. Będzie musiał ją przerobić.

Komisja przyznaje, że w przeszłości nie było porównywalnej sytuacji: by wątpliwości w sprawie legalności powołania dotyczyły od 20 do 30 proc. wszystkich sędziów. I zaznacza, że „przywrócenie praworządności nie powinno samo w sobie powodować załamania systemu wymiaru sprawiedliwości”. A więc że nie powinno trwać latami i dezorganizować sądownictwa. Ale nie może też naruszać zasad praworządności.

Takim naruszeniem byłoby unieważnienie ustawą wszystkich nominacji sędziowskich dokonanych przez neo-KRS, ponieważ oznaczałoby to de facto odwołanie sędziów z urzędu przez parlament, co nie leży w jego kompetencjach, naruszałoby zasadę niezależności władzy sądowniczej i odbierało weryfikowanym prawo do sądu.

Komisja stwierdza, że nie można iść na skróty, twierdząc, że nominacje neosędziów już zostały unieważnione wyrokami polskich sądów (SN i NSA) w sprawie ważności nominacji sędziowskich dokonanych przez neo-KRS czy trybu jej powołania oraz wyrokami Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Dlaczego? Wyroki międzynarodowych trybunałów „nie mają bezpośredniego skutku w systemie prawnym państwa członkowskiego. Państwo ma zawsze swobodę co do sposobu ich wykonania”. Zaś wyroki SN i NSA nie mają skutku wobec wszystkich uchwał neo-KRS, a co najwyżej dotyczą konkretnej sprawy. I nie mają mocy złożenia sędziego z urzędu.

Dalej Komisja mówi, że ocenę każdego powołania neosędziego powinien przeprowadzać „organ sądowy”, a kryteria i procedura tej oceny powinny być wcześniej ustalone i odpowiadać wymogom rzetelnego postępowania. Jeśli procedury nie przeprowadza organ sądowy (w projekcie ministerstwa ma to być specjalna komisja o bliżej niesprecyzowanym składzie), to neosędzia od jej werdyktu powinien móc odwołać się do sądu.

Komisja Wenecka akceptuje, że „potrzebna byłaby pewna forma oceny poprzez odniesienie do kohort powołanych osób, w tym, w razie potrzeby, indywidualnych okoliczności powołania lub awansu”. Czyli można uznać, że akceptuje pomysł ministerstwa podziału neosędziów na grupy, ale zaznacza, że w ramach grup i tak trzeba dokonywać indywidualnej oceny.

Ministerstwo zaplanowało trzy grupy: absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury oraz asesorów sądowych (ci nie będą podlegać weryfikacji); tych, którzy wygrali konkursy przed neo-KRS, ale nie pełnili żadnych funkcji (wróciwszy na poprzednie stanowisko, mogliby ponownie stanąć do konkursów); tych, którzy pełnili funkcje i „brali udział w budowaniu systemu antydemokratycznego” (byliby cofnięci na poprzedni urząd i poddani postępowaniu dyscyplinarnemu).

Czytaj też: Bodnar walczy, neosędziowie kontratakują

Czerwone linie narysowane

Co do wyroków wydanych przez neosędziów to projekt ministerialny zakłada, że pozostałyby ważne, chyba że strona procesu wskazałaby na brak bezstronności neosędziego w konkretnej sprawie albo na proceduralną wadę podczas procesu nominowania takiego sędziego. Komisja jest zdania, że prawo do wzruszania takich wyroków należy ograniczyć w czasie i dopuścić tylko, jeśli strona podnosiła ten argument już podczas procesu.

Podsumowując:

  • Może być ustawa, ale nieunieważniająca wszystkie powołania z udziałem neo-KRS, tylko stwierdzająca wadliwość tych powołań i opisująca warunki weryfikacji neosędziów. Można – dla uproszczenia – pogrupować ich według jasnych kryteriów i dla każdej grupy przewidzieć odpowiednią procedurę.
  • Weryfikacja neosędziów powinna brać pod uwagę nie tylko sam fakt nominowania przez neo-KRS, ale też konkretne błędy proceduralne podczas konkursu, np.: powtarzanie głosowania nad kandydatem, martwe dusze wśród głosujących, głosowanie przez członków neo-KRS, którzy z danego głosowania powinni się wyłączyć, czy niespełnianie warunków formalnych przez kandydatów.
  • Weryfikację powinien przeprowadzić sąd lub organ „nierządowy”, ale wtedy z prawem odwołania do sądu. Komisja podpowiada, że – aby nie przeciągać procesu weryfikacji w nieskończoność – można uchwalić, że decyzja komisji wchodzi w życie mimo skorzystania z prawa do odwołania.

Maciej Nowicki, Prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która ma dużo krytycznych uwag do zaprezentowanych na początku września założeń do projektu ustawy o uregulowaniu statusu neosędziów, jest zadowolony z opinii Komisji Weneckiej: „Stawialiśmy dwie czerwone linie: parlament nie może ustawą usunąć sędziów – czy neosędziów – z urzędu ani delegować ich bez zgody do sądów niższej instancji. I druga czerwona linia: weryfikowany musi mieć prawo odwołania do sądu. I to, co jest w opinii, wyznacza takie linie. One zaś wyznaczają obszar, na którym można wypracować praworządne rozwiązanie. I wcale mnie nie martwi, że uwzględnienie uwag Komisji skomplikuje i wydłuży proces przywracania ładu w sądownictwie. Myślę, że może być przeciwnie. Sędziowie i tak odwoływaliby się od unieważnienia ich awansów do sądów pracy, potem do Strasburga czy Luksemburga. Zrobiłoby się kompletne zamieszanie, bo jedne sądy by to uznawały, inne nie. Lepiej napisać ustawę, która daje nad tym procesem kontrolę”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną