Rok u władzy. Posłowie koalicji dla „Polityki”: Początek to była masakra. Niektórzy szybko odpłynęli
Początek to była masakra – wyznaje minister z PSL. 15 października wybory pozbawiły PiS władzy, ale na jej przekazanie nowa większość musiała czekać aż do 13 grudnia. – Okazało się, że oni od połowy roku nic już nie robili. Nie spaliśmy, tylko nadrabialiśmy.
Niedobory snu stały się normą, bo koalicję PSL, Polski 2050, Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy czekały negocjacje umowy, tworzenie rządu i sprzątanie. Zderzenie z zostawionymi przez rząd Morawieckiego pułapkami nie było łatwe. – PiS nie chciał i nie oddał władzy – przekonuje doświadczony poseł PO i wylicza: – Rada Mediów Narodowych, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Trybunał Konstytucyjny, prokuratura i sądy. I przyznaje, że chociaż ma długi staż parlamentarny, ubiegły rok wydaje mu się wyjątkowo „dziwny” i minął ekspresowo.
Czytaj też: Idziemy dalej
15 października: rozliczenia i oczekiwania
– Wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę oczekiwań – słychać w klubie PO. Nasi rozmówcy są zgodni: nie wyszło najlepiej. – Rok niewykorzystanych szans – gorzko podsumowuje poseł Polski 2050. Przywołuje nie tylko spory trawiące skrajnie różne ugrupowania, ale i źle rozłożone akcenty. – Rozliczenia przykryły wszystko. One są konieczne, ale ile potrzebnych ustaw można było uchwalić? Jak dodaje, praktycznych rozwiązań do wspólnego przyjęcia z prezydentem Andrzejem Dudą jest wiele.
W tym samym tonie wypowiedział się niedawno lider Polski 2050. Przyznał, że wdzięczność miesza się z rozczarowaniem. „Uważam, że jest wiele rzeczy, które moglibyśmy zrobić szybciej, że w wielu rzeczach moglibyśmy próbować dogadać się dużo sprawniej, niż to nam się udało” – stwierdził