Po ujawnieniu partyjnych nominacji na stanowiska dyrektorskie w Totalizatorze Sportowym poleciały głowy, a wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki z PO zapowiedział nowy, transparentny konkurs na stanowiska w TS. Jednocześnie jednak w podległych mu spółkach, w tym tak kluczowych jak KGHM, z dala od Warszawy, ostatnie nominacje też budzą wątpliwości.
Awans żony
Nadzór ministra nad strategicznymi spółkami Skarbu Państwa miał nie tylko gwarantować transparentność nominacji, ale przede wszystkim ograniczyć wpływ polityków na te nominacje, szczególnie tych, którzy mają mandat z regionu, w którym działa konkretna spółka. To miała być odpowiedź na „tłuste koty” Zjednoczonej Prawicy i gwarancja, że od objęcia rządu przez nową koalicję będzie merytorycznie. Na nagłośnienie sprawy partyjnych nominacji w Totalizatorze resort aktywów odpowiedział więc: „Sprawa jest bardzo poważna i tak ją w Ministerstwie traktujemy” (1 października).
Trzy miesiące wcześniej bezpośredni nadzór nad ponad 40 spółkami objął Robert Kropiwnicki – w portfelu Kropiwnickiego są nie tylko KGHM Polska Miedź SA czy spółki córki miedziowego giganta, ale też m.in. Polska Grupa Energetyczna (PGE), Tauron i Enea. I już pod koniec sierpnia, a więc niecałe dwa miesiące później, lokalne media wytropiły, że Karolina Karwicka, żona prezydenta Legnicy Macieja Kupaja zatrudniona w KGHM na szeregowym stanowisku w biurze prasowym, awansowała na stanowisko dyrektora tegoż departamentu.
Stanowisko dla matki
Kupaj, były radny Legnicy przez dwie kadencje, to z kolei jeden z najbliższych współpracowników wiceministra Kropiwnickiego – w lutym przed legnicką katedrą przedstawiał go jako kandydata na prezydenta miasta. Powiedział wtedy: „Zło, czyli PiS, centralnie przegrało, teraz to samo trzeba uczynić na dole”.