Kraj

Kongres PiS w Przysusze, fuzja z Suwerenną Polską. Kaczyński: Nie płakać, aktywizować, gryźć trawę

Prezes PiS Jarosław Kaczyński Prezes PiS Jarosław Kaczyński Prawo i Sprawiedliwość / Facebook
W Przysusze dokonała się fuzja PiS i Suwerennej Polski. Partie podpisały deklarację, mobilizując się wzajemnie do dalszej walki o władzę. Zjednoczenie prawicy nie wszystkich jednak cieszy.

Kongres PiS rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem – można odnieść wrażenie, że czekano, aż zakończy się konwencja Koalicji Obywatelskiej. Obie partie próbowały się dziś nawzajem przyćmić. Donald Tusk ogłaszał w sobotę strategię migracyjną dla Polski. PiS w tym samym czasie publikował w swoich mediach społecznościowych przygotowane zawczasu grafiki na temat polityki migracyjnej pierwszych rządów PO i wypominał, jak partia Tuska głosowała (np. w sprawie muru na granicy), gdy była w opozycji.

Główne wystąpienia w Przysusze przewidziano dwa: Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego. Prezes PiS przemawiał długo, powtarzając znane tezy – o łamaniu konstytucji przez rząd Tuska, realizowanej w Polsce rzekomo agendzie niemieckiej, zamachu na Kościół, kulturę i oświatę (cytaty niżej). Dopiero potem zarysował konkretny plan na dzisiejsze obrady partyjnych władz.

Kluczowym punktem zjazdu była fuzja PiS z Suwerenną Polską. W funkcji lidera mniejszej partii Zbigniewa Ziobrę, który jest poważnie chory, zastępuje Patryk Jaki. On i prezes PiS podpisali w sobotę deklarację o połączeniu sił i wspólnych planach. Partie zobowiązały się w dziesięciu punktach do „przywrócenia” w Polsce ładu ustrojowego i wolności, asertywności w Unii Europejskiej, organizacji referendum w razie zmian traktatowych w UE, odrzucenia Zielonego Ładu dla Europy, obrony złotówki, tradycyjnych wartości i rodziny, do budowy dobrych relacji z USA i rozliczenia rządu Donalda Tuska.

„Żartem mówię, że w polityce trzeba mieć pamięć dobrą, ale krótką – stwierdził Jarosław Kaczyński. – Tylko w obozie patriotycznym musimy szukać sojuszników. I będziemy ich szukać. Nie płakać, konsolidować się, aktywizować i dynamizować. Temu mają służyć zmiany statutowe, powołanie komitetu wykonawczego, złożonego z ludzi młodszego i średniego pokolenia, (...) i wybory nowych władz okręgowych”.

Od partyjnych struktur prezes oczekuje pełnego zaangażowania: „Potocznie mówiąc: będziemy musieli gryźć trawę”.

„Nie możemy oddać Polski walkowerem – mówił z kolei Patryk Jaki. – Polska to jest coś wspaniałego. Dlaczego pozwalamy na to, aby depozytariuszem tej fantastycznej tradycji był ktoś, kto nawet nie ukrywa, że się nią brzydzi?”. Jaki wzywał do walki z „imperium zła” i budowy „prawdziwej republiki”. „Albo Niemcy, albo – w najlepszym wypadku – europejska biurokracja”, straszył.

„Okradli nas z pieniędzy”

Jarosław Kaczyński swoje wystąpienie w sobotę rozpoczął od tyrady na temat szerokiej ofensywy rządu Tuska: „Nie nasza partia, tylko Polska stanęła przed wyzwaniem, którego nie było od 1989 r., a uczciwie mówiąc także wcześniej. Wyzwaniem, które odnosi się do naszej demokracji, praworządności, suwerenności, do naszych szans rozwojowych, dla tego, co kształtuje nasz byt narodowy i szanse naszych obywateli na przyszłe dobre życie, szanse pokoleń, które są już dziś dojrzałe, które są młode i tych, których jeszcze dzisiaj nie ma. To wyzwanie zupełnie niezwykłe – a jeśli jest wyzwaniem dla Polski, to jest wyzwaniem także dla naszej partii, dla partii polskich patriotów. Ktoś może powiedzieć, że przesadzam, może są tacy na tej sali, chociaż sala, jak sądzę, jest dobrana w sposób, który można określić jako elitarny. Jesteśmy elitą naszej partii i elitą narodu. Powtarzam: mogą być wątpliwości. Tych wątpliwości być nie powinno. Została zaatakowana nasza demokracja, wszelkie reguły praworządności, sfera praw nie tylko obywatelskich, ale i praw człowieka. Zostały zaatakowane prawa pracownicze, instytucje, które miały zapewniać równowagę między władzami. (…) Wreszcie zostało zakwestionowane nasze bezpieczeństwo, i to na dwa sposoby. Jeden odnosi się do bezpieczeństwa wewnętrznego, drugi do bezpieczeństwa narodu, państwa. Zaatakowana została także nasza oświata, kultura, Kościół, nasze szanse rozwojowe, finanse publiczne. A także polskie rolnictwo. Zaatakowany został polski interes narodowy”.

Kaczyński przypomniał, że jego partia straciła część finansowania, więc nie ma już w Polsce „uczciwej konkurencji” politycznej (pominął okoliczności związane m.in. z Funduszem Sprawiedliwości, stwierdził tylko, że PiS „został okradziony”). „Była to akcja całkowicie bezprawna”, stwierdził. Jak dodał, nie ma też w Polsce pluralizmu medialnego, atakowana jest wolność słowa, „w szczególności konserwatystów”. „Tusk stwierdził przed laty, że wyborcy o konserwatywnych poglądach to moherowe berety. Chodziło o to, że ci, którzy mają inne poglądy niż główny nurt, mogą głosować, ale nie mogą wyłonić władzy, nie mają w istocie praw politycznych”.

Kaczyński: rządy PiS to była „złota epoka”

„Nie uznaje się dziś konstytucji”, stwierdził prezes PiS. „Uważają [rządzący], że mają prawo do wyboru tych przepisów, które im się podobają, (…) łamią konstytucję, stosując siłę wobec telewizji, prokuratury. Potrzebowali tego i zrobili to, dokonując ataku na nasz ustrój. I powtarzali te ataki na różne sposoby, także, jak w wypadku KRS, przy użyciu siły. To przyznanie sobie prawa już nie tylko do nieuznawania konstytucji, ale i kwestionowania wyroków sądów, w tym Sądu Najwyższego. To jest rzecz bardzo dalece posunięta. Państwo prawa, praworządność po prostu odrzucili. I deklarują to wprost. Tusk mówi: nie będziemy przestrzegać pewnych przepisów, bo prawo jest takie, jak my je rozumiemy. Ostatnio odwołali się do sformułowanej w związku z dojściem Hitlera do władzy koncepcji tzw. demokracji pancernej, walczącej. Ta koncepcja ewoluowała w praktyce państwa niemieckiego. (…) Wyobraźmy sobie, że Hitler dwukrotnie dochodzi do władzy i ją dobrowolnie oddaje. Że Hitler toleruje opozycję, demonstracje kodowskie, niezwykle agresywne. Toleruje, że ogromna część władzy jest w ręku samorządów, czyli wrogich mu sił. Etc. Etc. To jest przekroczenie progu racjonalnego myślenia, czysty absurd. Ta koncepcja dziś ma uzasadnić to, że ich władza nie obowiązuje. Samo obowiązywanie prawa zostało podważone! (…) Uderzono także w prawa człowieka. To, co dzieje się wobec księdza Olszewskiego, jest kwalifikowane jako tortury”.

Kaczyński rozwijał w dalszej części przemówienia te wątki. Krytykował koalicję 15 października za to, że nie zakwestionowała paktu migracyjnego („wpuszczają nielegalnych migrantów, a nie legalnych pracowników sezonowych”, „ci ludzie już stwarzają niebezpieczeństwo, są takie miejsca nawet w Warszawie, gdzie dzielnicowi ostrzegają obywateli w do niedawna spokojnych dzielnicach, w których kiedyś nie zamykało się drzwi”). Podkreślił, że celem rządu jest „zduraczenie” Polaków (to z rosyjska), ogłupienie ich.

„Nie było wybitniejszego ministra kultury” – tu skierował się do Piotra Glińskiego. Instytucje, które stworzył, są zdaniem Kaczyńskiego niszczone. „Instytut Myśli Narodowej jest pod kierownictwem pana, który ma poglądy skrajnie lewicowe. Celny sąd mu się zdarza, ale to zupełny margines [mowa o Adamie Leszczyńskim]. To jest kpina z tej instytucji”. „Ofensywa kulturalna, czy raczej rewolucja kulturowa, ma zupełnie zmienić człowieka, doprowadzić do zawalenia się tego, co jest naturalne, co wynika z czynników obiektywnych. Społeczeństwo ma się stać plasteliną, miękką, łatwo kształtowaną przez elity spod ciemnej gwiazdy”.

O ośmiu latach rządów PiS Kaczyński mówił, że to była złota epoka dla Polski. Jej symbole to CPK, elektrownie atomowe, porty, regulacja Odry, transport rzeczny, Intel („właśnie został wycofany”). „Cały nasz program opierał się na naprawie finansów publicznych. To się wali teraz w gruzy. To jest piekielnie mocne uderzenie”, mówił Kaczyński. Jak dodał, rząd usiłuje wymienić też szefa NBP, by wprowadzić euro („to będzie kolejne zubożenie”). „Zdarzały nam się niedoróbki, błędy, ale to jest margines”, stwierdził prezes dobrodusznie.

„To jest realizacja agendy niemieckiej”

Prezes PiS tradycyjnie atakował też Niemcy. „Fakt, że nie muszą płacić reparacji wojennych, to wielki sukces niemieckiej dyplomacji. Tusk wyraźnie chce do niego dołożyć swoją cegiełkę”.

„Po co wszystko, dlaczego to wszystko? Jedno wyjaśnienie jest dosyć proste. Spójrzmy na powódź. (...) Mieliśmy do czynienia z bardzo powolnym, niezdarnym, niezgrabnym działaniem. Podobnie jest z udzielaniem pomocy, zbyt małej, przekazywanej bardzo powoli i wśród biurokratycznych trudności. To całkowita nieumiejętność rządzenia”.

Więc po co to wszystko? „To jest realizacja agendy niemieckiej”, stwierdził Kaczyński. „Ta grupa nie doszłaby nigdy do władzy, gdyby nie niemieckie poparcie”. „To jest partia zewnętrzna”, powtórzył kolejny raz prezes PiS. Jak przypomniał, tak samo Charles de Gaulle mówił o komunistach. Kaczyński przestrzegł przed próbą utworzenia państwa europejskiego z Niemcami na czele: „Państwo europejskie mogłoby istnieć w trzech przypadkach: gdyby mocno tu były militarnie obecne Stany Zjednoczone. To dziś nierealne, Europa chce wypchnąć Amerykę. Druga możliwość: Europa sama się uzbroi. Praktycznie rzecz biorąc: niewykonalne. I trzecia możliwość: zawarcie układu z Rosją, które przywróci jej pozycję supermocarstwa. Do tego sprowadza się koncepcja niemiecka. A my będziemy kondominium”.

Morawiecki: Ostatni gasi światło

„Rok po wyborach interesują mnie tylko dwa słowa: przyszłość i zwycięstwo”, mówił Mateusz Morawiecki. Jego wystąpienie poprzedził partyjny film pod hasłem: „Pokonamy zło”.

Morawiecki przypomniał, że przed PiS stoją trzy wyzwania: „Musimy wyjść ze strefy komfortu, wiemy, że będzie ciężko. Musimy się przestroić, szukać nowych rozwiązań. Po drugie: musimy szybko przerobić porażkę sprzed roku. Być zwyciężonym i nie ulec – to wygrać. (...) Po trzecie: musimy wywołać wiatr zmian, nie możemy czekać biernie na klucz czarnych łabędzi. Jeżeli ktoś w to nie wierzy, to nie pozostanie nam nic innego, niż tylko rozejść się do domów. Ale ostatni zgasi światło, bo prąd za Tuska jest coraz droższy”.

Zadaniem byłego premiera w rządzie PiS było przypomnienie osiągnięć prawicy i zarysowanie planu na przyszłość. „Musimy zrobić wszystko, aby znów kierować nawą państwową”. Koalicję demokratów nazywał „partaczami i leniami”.

Atmosfera w PiS się zwarzyła

Kongres PiS miał się odbyć pod koniec września, ale ostatecznie został przesunięty. Oficjalnie ze względu na powódź, nieoficjalnie dlatego, że nie udało się dopiąć zmian, które PiS chciał przeforsować i ogłosić. Jarosław Kaczyński od wielu tygodni prze do fuzji PiS i Suwerennej Polski, już ją zresztą publicznie zapowiedział, sugerując, że sprawa jest dogadana. Pomysł zjednoczenia oceniają jednak sceptycznie politycy obu formacji, przede wszystkim sam Zbigniew Ziobro, lider SP, i jego żona Patrycja Kotecka, dziś zatrudniona w biurze europosła Patryka Jakiego. Dla mniejszej partii fuzja oznacza kres politycznego projektu budowanego przez 13 lat, opartego m.in. na otwartej, ostrej krytyce Unii Europejskiej. PiS z kolei w razie fuzji będzie musiał podzielić się władzą w okręgowych strukturach.

Sobotni kongres temu właśnie miał służyć – uporządkowaniu partyjnych struktur. PiS potrzebuje nowego otwarcia, prowadzi zbiórkę pieniędzy po niekorzystnej dla niego decyzji PKW, wzywa już wyborców do mobilizacji przed wyborami prezydenckimi w przyszłym roku. Nadal jednak nie ogłosił swojego kandydata.

Umacnia się przy tym wrażenie, że partia wciąż kuleje po utracie władzy. Tuż przed kongresem atmosfera w szeregach znów się zwarzyła, przygasłe konflikty ożyły – pisze Wojciech Szacki, publicysta „Polityki” i analityk Polityki Insight. Ostatnio przypomniał o sobie m.in. były europoseł Krzysztof Jurgiel, niedawno usunięty z partii, dziś oskarżający o kłamstwa Jarosława Kaczyńskiego, Jacka Sasina i Karola Karskiego. A najciekawiej jest wokół Mateusza Morawieckiego, który jest w odwiecznym sporze z ludźmi Suwerennej Polski. Michał Dworczyk, człowiek Morawieckiego, otwarcie krytykował pomysł fuzji, i to na antenie nielubianej w PiS stacji TVN24.

„Posłowie PiS niechętni Morawieckiemu podejrzewali, że wywiad Dworczyka nie był ani przypadkowy, ani nieuzgodniony z byłym premierem. Jacek Sasin jął uspokajać, że zjednoczenie jest pewne, a Przemysław Czarnek upomniał Dworczyka, że nie należy mówić takich rzeczy. Za kulisami hulały już jednak daleko idące teorie spiskowe”, pisze Wojciech Szacki.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama