Najpierw były pierwsze zasiłki (10 tys. zł) i bezzwrotne wsparcie na remont czy budowę domu (do 200 tys. zł) oraz budynków gospodarczych (do 100 tys. zł). Teraz przez parlament w ekspresowym tempie przechodzi tzw. specustawa powodziowa. W jednym dokumencie rząd próbuje zebrać nie tylko różne formy pomocy, ale też rozwiązania mające ułatwić życie na terenach powodziowych. W tle są licytacja z opozycją (PiS zgłosił własny projekt) i rywalizacja wewnątrz samej koalicji: kto zaoferuje więcej i szybciej.
Co znajdziemy w specustawie? Do zasiłku powodziowego dochodzi losowy w wysokości 1 tys. zł przysługujący dzieciom w rodzinach poszkodowanych przez żywioł oraz kolejne 1 tys. zł na pokrycie kosztów energii czy paliwa do agregatów osuszających zalane mieszkanie lub dom. Po 2 tys. zł dodatku dostaną pracownicy socjalni pracujący z powodzianami. Na spore wsparcie mogą liczyć samorządy: z Funduszu Dopłat dostaną pokrycie od 70 do nawet 100 proc. kosztów remontu czy odbudowy mieszkań komunalnych zniszczonych przez wodę.
Aby ograniczyć ciężar ponoszony przez budżet (specustawa powodziowa ma kosztować finanse publiczne ok. 6,5 mld zł w ciągu najbliższej dekady), rządzący planują wykorzystać też banki. To one składają się na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, który przez najbliższe 12 miesięcy będzie spłacał raty kredytów mieszkaniowych powodzian. To wsparcie o charakterze bezzwrotnym. W przeciwieństwie do popularnych wakacji kredytowych nie spowoduje ono wydłużenia okresu spłaty. Fundusz ma do dyspozycji ponad 1,2 mld zł (dotąd – mimo znacznego wzrostu stóp procentowych – kredytobiorcy występowali do niego o wsparcie w bardzo niewielkim stopniu), więc powinien sobie poradzić z nowym zadaniem.